piątek, 28 października 2016

Produkty warte uwagi Październik!

Heejj!
W minionym miesiącu miałam okazję kupić kilka fajnych rzeczy które jak najbardziej są godne polecenia a co więcej, produkty te nie przekraczają 10 złotych!

1.Płatki Peelingujące ISANA

Podpatrzyłam je u Katosu, zaciekawiona produktem zakupiłam w Rossmannie i do dziś się z nimi nie rozstaje. Są praktyczne, szybkie w użyciu i wydajne. Chociaż płatki są za duże, bo większością przeważają dwukrotnie nad standardowymi płatkami ja rozcinam je w połowie. Na pierwszy "dotyk" są miłe ale ścierają bardzo mocno i trzeba uważać na okolice oczu żeby nie zrobić sobie krzywdy. Ładnie ściera suche skórki co jest zbawieniem dla kobiet które nie miały czasu na peeling:)
35 szt. / 8 zł

2. Olejek pod prysznic ISANA


Kolejny produkt z Rossmanna. Olejek pachnie delikatnie, przyjemnie. Jest wydajny, czasem używam go pod prysznic ale bardziej przeznaczam go do beauty blendera który bardzo dobrze domywa z wszelkich podkładów, tych tłustych i tych nie.  Pod prysznicem nieźle się pieni dobrze myje ciało, nie wysusza skóry. Nie mogę stwierdzić czy nawilża ale krzywdy nie robi.
200 ml /7zł

3 Nawilżający spray do stóp EVREE

Kolejny produkt który chamsko zgapiłam od vlogerki. Jest to produkt dla leniwych albo takich którzy nie lubią mieć mokrych stóp czy denerwuje długość wchłaniania się kremu. Ja jestem jedną z tych osób. Ale dobra , przejdźmy do produktu. Jest nawilżający, szybko się wchłania jest wydajny i ładnie pachnie.


150 ML / 9 ZŁ

I to już wszystko jeżeli chodzi o ten miesiąc. Wiem że tym razem było mało wpisów, ale musicie mi to wybaczyć. Otóż zawierałam związek małżeński i z czasem była bardzo krucho, jednak to już za mną. Jeżeli ktoś chce widzieć paznokcie  lub sukienkę jaką miałam zapraszam na mojego Instagrama klik 
Tam znajdziecie więcej zdjęć:)
Pozdrawiam :)

piątek, 7 października 2016

Co warto zakupić na Alliexpres cz 2

Heeej!
Skoro reszta paczek już dawno poprzychodziła w tym poście chce wam przedstawić rzeczy które warto kupić. Ja wiem, że niektóre  rzeczy mogą być totalnie badziewne, ale mnie to jeszcze nie spotkało z czego się bardzo cieszę.
Przedmioty które wam pokaże są bardzo dobrej jakości i nie przepłaciłam za nie. W zasadzie boje się tracić większe kwoty na takich stronach, bo nigdy nic nie wiadomo.

A oto co warto się zaopatrzyć! :)

1. ZEGAREK!

 Tak wiem, może większość z was by się na ten produkt nie skusiła ale ja za cenę niecałych 2 dolarów (a dokładnie 7,80) zaryzykowałam i jestem z tego niezmiernie zadowolona.



Przyszedł ładnie zapakowany. Nic nie jest potłuczone czy zarysowane. W środku była bateria i zabezpieczenie które wyciągnęłam by czas zaczął na nim płynąć! :) Jeżeli chodzi o pasek jest wykonany z porządnego materiału, można mocno związać i regulować albo i całkiem wyciągnąć jeżeli ktoś miałby życzenie zakładać ją bez zegarka.

2 RĘCZNIK DO DEMAKIJAŻU z użyciem jedynie wody.

Przyznam szczerze że skusiłam się na niego ze względu na blogerkę  Chochlik I jestem zadowolona, że to zrobiłam. Ręcznik faktycznie zmywa :) Oczywiście nie wodoodporny makijaż, ale ogólnie radzi sobie całkiem nieźle. Czasami piorę go w pralce i nic się z nim nie dzieje :)


3 POMPONY 

Strasznie podobają mi się pompony przy kluczach. albo przy torebkach a ze względu na cenę  w Polsce zrezygnowałam z zakupu. Dopiero po przeglądnięciu na Ali skusiłam się na trzy nie wierząc ile kosztuje. Spodziewałam się małego "gówna" jednakże totalnie zostałam powalona. Są takie milusie, miękkie i dobrze zrobione, że nie żałuje żądnego grosza, żeby nie było -nie przepłaciłam. Jedno cudo kosztowało nie więcej niż 1,5 dolara. SZOK!


Na zdjęciach trochę rozczepane ale warte zakupu :D

To wszystko jeżeli chodzi o dzisiejszy post. Nie ma co szaleć na alliexpres bo mimo że rzeczy są tanie to można dużo kupić zbędnych rzeczy. Ja się kontroluje ale nie rezygnuje z dalszych łowów :)
Do napisania! :)

środa, 5 października 2016

Bitwa podkładów w sztyfcie! Maybelline kontra Golden Rose!

Cześć!

Dziś post poświęcony podkładom w sztyfcie który już dawno chciałam napisać. Ostatnio pojawiła się jakaś dziwna moda, więc postanowiłam zobaczyć co i jak . 
I chodź przyznaję, że taka wersja jest praktyczniejsza od razu mówię że nie lepsza.
Dziś w ringu stoją dwaj zwodnicy.
- Maybelline Fit me anti-shine stick.
- Golden Rose Stick Foundation

Oba używałam dość namiętnie  i już powoli zbliżam się do ich końca, więc recenzja jest poparta na testach.


Mimo, że kolory wybrałam najjaśniejsze z możliwych i tak jest znaczna różnica.


 Po lewej stronie GR po prawej Fit me

Ogólnie oba  mają krycie jeden lepsze drugi gorsze. Konsystencje kremowe. Jednakże podkład z GR nakłada się łatwiej, jest bardziej masełkowaty ale niestety widać go na twarzy. Jeżeli nałożycie go za dużo powchodzi w zmarszczki. Po przypudrowaniu (nie zastyga ) niestety go widać. Utrzymuje się dobrze, ściera się w klasycznych miejscach, nie zaznacza skórek i nie zapycha. Pojemność jest większa od Fit Me.

Jeżeli chodzi o Maybelline podkład jest tępy, ale wydaje mi się że to przez tą środkową warstwę pudrującą. Powoli zastyga jednak  przy mojej cerze mieszanej w stronę tłustej niestety przypudrować  też trzeba. Mat  NIE utrzymuje się długo, bardziej satyna. Anti Shine ? Zdecydowanie nie! Jest mniej kryjący i mało wydajny. Również nie zaznacza skórek i mam wrażenie że jest lżejszy od GR. Owocowo pachnie :)

 Jeżeli chodzi o cenę to nie jest źle, jeżeli Fit Me kupimy online, wtedy różnica jest znikoma. 
(12-15 zł)



















Jeżeli chodzi o mnie to po tych testach stwierdzam, że nie jest to moja ulubiona forma podkładu. Nakładanie go bezpośrednio na twarz nie jest zbyt higieniczne, co mnie nieźle odpycha, jednak uważam, że na raz do torebki odpowiada idealnie :)
Produkty nie są złe ale nie dla mnie.
Dziś wiem, że  nie kupie ich ponownie i więcej na taką formę się nie zdecyduje.
 Pozdrawiam :)