środa, 23 sierpnia 2017

Maska złuszczająca stopy z Biedronki! Beauty Home Spa

Cześć!
Ostatnim razem kiedy byłam w biedronce wpadała w moje rączki maseczka złuszczająca do stóp, a z racji tego, że mamy lato stwierdziłam, że to idealna okazja zwłaszcza że przez upały siedzimy w domu a stopy nie są narażone na promienie słoneczne.
Za maskę zapłaciłam około 10 złotych i przyznam, że nie sprawdzałam wcześniej o niej recenzji w internecie. Niestety będzie krótko i na temat jak to czasem u mnie bywa, ale spokojnie! Nie będzie zdjęć moich stóp ani efektów. Na początku pokażę wam o który produkt chodzi a potem przejdziemy do obietnic i moich spostrzeżeń więc zapraszam dalej.


Firma trochę nie znana bo nigdy wcześniej nie obiła się o uszy i kupno jej to było niezłe ryzyko, jednak zaryzykowałam.

     Na odwrocie opakowanie widnieje sposób użycia. Producent zaleca by skarpetki trzymać na stopach od 60 do 90 minut po uprzednim umyciu nóg. Ja trzymałam niecałą godzinę. Skarpetki założyłam po wykąpaniu i trzymałam podczas seansu filmowego. Niestety wytrzymałam tak krótko ponieważ duże palce zaczęły mnie piec.
     Myślałam że ten czas nic nie da, jednak się pomyliłam i zobaczyłam efekty po 2 dniach. Najbardziej było widać złuszczenia po kąpielach i w zasadzie tylko wtedy. Skóra owszem schodziła ale nie równomiernie i nie wszędzie. Same końcowe efekty nie były zadowalające. Czas który całkowicie złuszczał się naskórek to około 2 tygodnie. Miękka skóra i gładkie pięty utrzymywały się maksymalnie trzy tygodnie a później wróciły do poprzedniego stanu.

Nic dobrego owa maska nie wniosła, więc jej nie polecam. Nawet jak za takie pieniądze.

W każdej biedronce można ją zakupić i nie raz po promocyjnej cenie, jednak ja się nie skuszę bo nie widzę w niej sensu ani działania.

Pozdrawiam:)

wtorek, 22 sierpnia 2017

Lirene, Beauty Moments, terapia nawilżająco-odmładzająca, zabieg w 3 krokach -Recenzja

Hej!
Jakiś czas temu kiedy w Rossmannie pojawiła się premiera różnych zabiegów z lirene, którą wyłapałam w aplikacji ross! Następnego dnia będąc w drogerii popełniłam zakup i strzeliłam w kąt! 
Z racji że sierpień jest moim detoksem kosmetycznym i żadna perełka (prawdopodobnie) nie wpadnie mi w tym czasie do rączek, postanowiłam ją wypróbować. Oczywiście mam jeszcze kilka (tzn mnóstwo) masek ale to kartonowe pudełeczko zaczęło mi przeszkadzać, więc to testuję w pierwszej kolejności.

Opis producenta:
Kuracja w formie 3 jednorazowych maseczek w saszetkach gwarantuje wygodę i komfort aplikacji.
Terapia zapewnia skórze intensywne nawilżenie i odmłodzenie, przynosząc chwilę relaksu i odprężenia w domowym zaciszu.
Ciesz się tą wyjątkową okazją, kiedy możesz podarować skórze kompleksową pielęgnację prosto z salonu kosmetycznego, nie wychodząc z domu.
Tylko 3 proste kroki do uzyskania pięknego wyglądu:
1. Mikrodermabrazja detoksykująca z białą glinką. Błyskawiczny zabieg detoksykujący skórę! Dogłębnie oczyszcza i przywraca swieży, promienny wygląd.
2. Multiwitaminowa maseczka nawilżająca. Skoncentrowana dawka witamin dla Twojej skóry! Ekspresowe i intensywne nawilżenie.
3. Ujędrniająca kuracja odmładzająca. Intensywne wygładzenie i działanie przeciwzmarszczkowe dla odzyskania pięknego i młodego wyglądu!

Przebadano dermatologicznie.
Potwierdzone bezpieczeństwo i skuteczność.


A teraz w trzech krokach zabieg:
Krok pierwszy:

     Biała glinka z peelingiem, ładnie pachnie ale niestety w saszetce jest mało  produktu przez co nakładamy cienką warstwę a ta zaś bardzo szybko wysycha na pół przezroczystą  maź. Glinka posiada większe czarne ziarenka wraz z drobniutkimi, niczym piasek. Zmycie jej po 10 minutach było męczarnia zwłaszcza że producent zaleca by zrobić to tonikiem??? Syzyfowa praca. Zdenerwowałam się i zmylam letnią wodą. Efektem była wygładzona i nieco wybielona twarz. Pachniała delikatnie, ale bardzo ładnie.


Krok Drugi:

     Kolejny krok była najprzyjemniejszy. Maseczka bardzo przyjemnie pachniała, konsystencja była gęsta ale bardzo delikatna, po niej faktycznie twarz wyglądała ładnie. Skóra była lekko napięta wygładzona i mięciutka. Po 10 minutach dobrze się ją zmywało i tym razem posłuchałam producenta. Łatwo schodziła mimo, że tym razem produktu było bardzo dużo wiec nałożyłam grubaśną warstwę.



Krok Trzeci:

     Ostatni etap był najgorszy. Krem który mamy w saszetce nie robi nic. Nie zauważyłam by "wygładził" zmarszczki. Konsystencja dość lekka i lekko lepiąca, przez co ubolewam bo tej "kuracji" już nie zmywamy a pozostawiamy aż się sama wchłonie co trochę trwało. Po 2/3 godzinach poszłam w niej spać, kolejnego dnia, miałam mnóstwo włókienek, małych włosków i kurzu przylepionej do twarzy.

PODSUMOWUJĄC:

     Kiedy zmyłam rano pozostałości po kremie przyjrzałam się mojej skórze i co zobaczyłam ? Absolutnie nic. Owszem twarz była wygładzona.... ale nawilżona? Odmłodzona ? No nie...

     Nie polecam. Takie same rezultaty dają maseczki z Ziaji a są tańsze i jest o wiele mniej zabawy. Całkowity czas wykonania zabiegu to 40 minut... Mogłam lepiej zagospodarować ten czas. 

Tak czy inaczej, ciekawość zaspokoiłam, teraz wiem że nie warto po nią ponownie sięgać, ciekawe kto był jeszcze taki ciekawski ???
Pozdrawiam :)

wtorek, 8 sierpnia 2017

Pierwsze zamówienie ze strony Yves Roche

Hej!
Dziś przychodzę z nieco innym postem, bo recenzji nie będzie ale chce wam opowiedzieć jak miło robi się zakupy w sklepie internetowym Yves rocher. (klik do sklepu)



     Do mojego pierwszego zamówienia nakłoniły mnie szalejące hormony po ciąży. Skóra na mojej twarzy wręcz błagała o dobry tonik, a z racji że już kiedyś miałam yves roche który bardzo dobrze działał (niestety nie jest tani), postanowiłam znów go zakupić.

     Słyszałam nie raz, że owa firma lubi dawać gratisy do zamówienia i owszem dostałam, ale nie spodziewałam się aż takiej paki.

     Nie dość że do zamówienia powyżej 59 złotych dostałam darmową przesyłkę kurierem to do tego  dostałam trochę pełnowymiarowych produktów, miniatur i próbek.
Kiedy kurier wręczył mi paczkę, no wow. Nie spodziewałam się takiego pudła.
Za zamówienie zapłaciłam 61 złotych a w skład tej ceny wchodził  tonik plus krem w cenie promocyjnej i peeling do cery tłustej.


     Gratisami okazała się woda toaletowa, krem- elixir do twarzy plus 35  który cudnie pachnie, miniaturki premierowych produktów i klika próbek kremów i zapachów.
Nie będę wspominać już o ulotkach ale na pewno kiedyś ponownie zrobię u nich zakupy, zwłaszcza  że mają bardzo dobre składy i nie zapychają kosmetyków parafiną.




     W żaden sposób nie próbuję reklamować firmy a jedynie wyrazić moje zadowolenie z udanych zakupów. W przyszłości na pewno pojawi się kilka recenzji z tego zamówienia ale to dopiero jak przejdą testy!

Trzymajcie się i buziaki!

sobota, 5 sierpnia 2017

Maybelline Dream Velvet -Recenzja podkladu

Heej!
Dziś przychodzę z produktem o którym na jego temat jest mnóstwo podzielonych opinii . Mam nadzieję, że pomogę wam przed ewentualnym zakupem mimo iż wiem że został wycofany ze stacjonarnych drogerii, jednak wciąż można go zakupić na różnych stronach internetowych w okazyjnych cenach. Ale czy warto?




     Podkład z Maybeline kupiłam już dawno i przez dłuższy czas leżał sobie spokojnie w mojej szufladce czekając na swój czas. Ale odkąd zobaczyłam bardzo pozytywne opinie na you tubie postanowiłam go otworzyć.

     Podkład znajduje się w standardowej tubce zabezpieczonej sreberkiem. Sama tubka jest przyjemna i poręczna, nie waży też wiele więc jak najbardziej nadaje się do torebki. Niestety kiedy podkład zaczyna się kończyć ciężko jest wydobyć resztę z opakowania, jest on nieco sztywny.



     Jeżeli chodzi o sam produkt to konsystencją przypomina bardziej piankę niż żel. Podkład nie wysycha na totalny mat tylko na satynę. Cery mieszane i tłuste na pewno muszą przypudrować twarz.
I tak: przyznam szczerze, że owy podkład to dziwny produkt, sama aplikacja potrafi wymęczyć człowieka. Jeżeli nie znajdziecie "swojego" sposobu, podkład nie będzie dobrze wyglądał .
     Dużo osób aplikuje go pędzlem mi niestety żadnym modelem się ta metoda nie sprawdza. Doszłam z nim do porozumienia za pomocą gąbeczki Blen it ale też łatwo nie jest.
     Bardzo ważna jest ilość nakładanego podkładu i powiem od razu że w "budowaniu krycia " jest beznadziejny. Niestety wchodzi w pory, więc polecam pod niego bazę wypełniającą.



    Mój sposób to niewielka ilość przyklepana delikatnie, ledwo muskając twarz. nałożony za dużo, brzydko wygląda. Lubi też się ścierać w standardowych miejscach i jakoś spektakularnie trwały nie jest. Pod "tanią" bazą lubi się ważyć na nosie. Obietnice producenta że matuje i nawilża są stekiem bzdur bo nic takiego nie robi. Podczas dnia muszę go przypudrować ze dwa trzy razy. Mimo to przyznaję że potrafi ładnie utrzymać kontur i współpracuje z korektorami. Nie wysusza skóry co jest dużym plusem jak i zaskoczeniem.

     Kolor który ja posiadam jest dziwny. Na pierwszy rzut najjaśniejszy kolor wygląda na ciemny ale kiedy go aplikujemy robi się jaśniejszy. Dziwne to jest i niestety nie widać tego dobrze na zdjęciu.

     Podsumowując. Jestem neutralna jeżeli chodzi o ten podkład ani nie polecam ani nie odradzam. Kupiłam, zużyłam i więcej nie wrócę. Krzywdy mi nie zrobił a i na ładnej buzi potrafił ładnie wyglądać. Jednak nie powalił mnie na kolanach, no i to świecenie pod koniec dnia... Do cery mieszanej i tłustej odradzam, suchej może się spodobać.

A jak Wam spisywał się ten podkład, a może macie ochotę go dopiero kupić ? 
Pozdrawiam chłodno w te upały!