niedziela, 30 sierpnia 2020

Cute but Psycho! Recenzja nowej palety Mexmo!

 Siemka!


Po kilku miesiącach przerwy powinien się pojawić tu jakiś dłuższy wstęp. Ale nie będzie!

Chce napisać tak dużo słów o palecie Cut but psycho że nie ma już miejsca na wstęp.


Podstawowe informacje:

Cena :149,00

Cienie do powiek matowe: QUEEN BEE, PSYCHO, MONSTERA, SPILL THE TEA,BITE ME, PINK PRINCESS, STALKER, BESTIE, DRAMA, CUTE, MOODY

Cienie do powiek błyszczące:RICH BI*CH, ON TOP, CAT EYE, BLINK BLINK, ROSE GOALS, SEND NUDES, ROYAL

Dostępnosć jedynie Online. Mintishop. Ekobieca i mexmo.pl

Paleta składa się z dwóch toperów, pięciu mieniących się perłowych cieni i jedenastu mocno napigmentowanych matów




    Dobra, a teraz do konkretów!

    Paleta wizualnie wygląda przepięknie! Od kiedy ją zobaczyłam od razu wiedziałam, że ją kupie. Na początku zakładałam, że paleta będzie kosztować około 100 złotych, jak już wiemy sporo się pomyliłam. Za jeden cień wychodzi jakieś 8,30 co uważam, że nie jest źle aczkolwiek porównując na przykład współpracę  Miyo z Vanessą uważam, że Cute but psycho wychodzi drogo.

    Na internecie pojawiły się porównania cen do Hudy, Anastasa Beverly Hills i innych znanych zagranicznych marek, co uważam, że jest trochę nie w porządku. Skoro to polska marka z polskim produktem, powinno się je porównywać do polskich marek i polskich współprac. 

Glam shop 120  zł

Miyo 60-80 zł

Wibo 50 zł

Hean 60 zł

    Ale dobrze zostawmy cenę. Jest ona bardzo indywidualna, ponieważ dla jednych będzie drogo zaś dla innych już nie. Ja w tym temacie zostaje neutralna.

    Więc co dalej ?

    Cienie błyszczące!

    Gdyby paleta miała same błyszczące cienie i topery, bez wyrzutów sumienia mogłabym ją polecić! Cienie wyglądają przepięknie. Łatwo się aplikują i mimo że lekko się osypują drobinki to robią taki efekt wow, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Od początku uważałam, że błyski z mexmo są warte uwagi, co opisałam kilka postów wcześniej i tą opinię podtrzymuj również przy cieniach z tej palety.




    Jeżeli chodzi o cienie matowe, tu zaczynają się schody i moja niechęć do tej palety. Sami przyznacie że swatche wychodzą imponująco. Pigment jest zacny, ale niestety coś w tych formułach poszło nie tak i owy pigment podczas aplikowania po prostu się wytrąca. Nie ważne czy użyje włosia syntetycznego czy naturalnego. Nie ważne, czy będzie to Mbrush, Hulu czy Ibra. Te cienie nie współpracują z żadnym pędzlem.

    Teraz można winę zwalić na bazę. Otóż nie. 

    Moje makijaże zawsze robię na bazie P.louise. Czasem ją przypudruję, czasem nie, zależy od tego jaką chce uzyskać intensywność koloru. W przypadku tych cieni raczej pudruję powiekę, ponieważ na mokrą przyklei się tak mocno, że nie jestem w stanie rozblendować krawędzi. Na suchej zaś bazie, znaczy na przypudrowanej, pigment się wytrąca, powstają dziury i prześwity, a takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Nie ważne, czy zastosuje metodę dokładania cienia, czy po prostu dużo nałożę i rozetrę. No nie. Są oporne i nie lubią być rozcierane.


    PODSUMOWUJĄC.

    Kupując paletę za takie pieniądze spodziewam się przyjemności z jej użytkowania. Tutaj są nerwy. Chce, a nie mogę. Próbowałam się jakoś dostosować, znaleźć na nią sposób, jednak nie ma takiej metody. O ile z neutralnymi matami wychodzi to nawet dobrze, tak z "kolorami" których jest dużo w palecie wychodzi to tragicznie.

    Jest jeszcze jedna kwestia której nikt nie poruszył, a mianowicie dlaczego te cienie wyglądają dobrze na innych. No cóż, są dwie opcje. Albo maty są uratowane błyskami (bo błyski wszystko uratują) albo zdjęcie jest robione z daleka i cienie po prostu się zlewają. 





    Ten makijaż nie wygląda dobrze, aż wstyd go wrzucać, ale takie są realia. Takie rzeczy robią te maty. Można się usprawiedliwiać, że fiolety ciężko zrobić. Serio ? W tych czasach? Glam shop, Sensique, Peggy sage i wiele innych marek z różnych półek cenowych  potrafią zrobić bardzo dobre palety w tym fiolety, więc wybaczcie, ale taki argument do mnie nie przemawia.


    Podsumowanie numer 2

    Jeżeli jesteś kolekcjonerem palet, lub lubisz Andzie i mexmo to ładnie będzie się prezentować na toaletce. Jeżeli jednak stawiasz na jakość i chęć wyżycia się na tych cieniach to się możesz rozczarować. Spodziewałam się więcej zwłaszcza że daje kilka szans zanim odrzucę paletę. I szczerze jeszcze nie wiem co z nią zrobię. zostawię szpredam ? Nie wiem, czas pokaże!


Ps.Oceniłam  jakość cieni, nie samą Andzię czy firmę mexmo, więc proszę mieć to na uwadze zanim pojawią się hejty!

Zdrówka!



poniedziałek, 23 marca 2020

Paleta z Glam Shopu za ponad 200 złotych! Czy warto zainwestować w Blask i cienie 2

Hej!

   Dziś przychodzę do was z recenzją palety Blaski i cienie edycja druga! 
Testują ją już od grudnia, więc cztery miesiące strzeli lada dzień.
Nie oszukujmny się ale 229 złotych za paletę do bardzo dużo pieniedzy, zwykły śmiertelnik nie może sobie wydać tyle pieniędzy na kosmetyki zwłszcza że w tym okresie świątecznym czychają na nas pokusy innych marek. Dlaczego więc ją kupiłam?
Nie będe ukrywać, że oczarowała mnie kompozycja cieni, różnorodność i pomysł na opakowanie. Chociaż biel jest niepraktyczna w paletach cieni to tutaj idealnie wtapia się w klimat, dlatego wszystkie zabrudzenia jakie już na niej mam jestem w stanie wybaczyć.



     Szczerze paleta robi wrażenie, jednak trzeci rząd jest dla mnie zbędny i osobiscie uważam, że psuje mi cały zachwyt. Dlaczego? Cienie są nikakie. Jakość starych zwyczajnych cieni. Konsystencja i pigment są takie sobie. Gdyby jakość pozostałych cieni byłaby taka jak te z pewnością nie kupiłabym tej palety.


     Jeżeli zaś chodzi o pozostałe cinie są dla mnie po prostu nieziemskie. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, mimo że różnią się wykończeniem i formułą, jestem mega podziwu dla Hani, że stworzyła takie cudo.
    Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że w niektórych paletach powstają tłuste ślady, ale cóż taka właśnie jest formuła tych cieni i trzeba się liczyć z takimi ewentualnościami.

Poniżej znajdziecie zdjęcia macro mojego autorstwa. Cienie reprezentują się królewsko!




Podsumowując!

     Zdecydowanie mogę napisać, że takiej palety JESZCZE NIE BYŁO! Mimo że są cienie które mi się nie podobają to paletę i tak kupiłabym poraz drugi. Jest po prostu unikatowa! 
Staram się wspierać Polskie produkty i jestem dumna że mogą polecić wam taką perełkę która powstała w Polsce!

Jeżeli macie tą paletę dajcie zanć jak sie wam spisuje a jeżeli chcecie zobaczyć makijaże z użyciem tych cieni zapraszam na mój Instagram! 
Pozdrawiam!

piątek, 28 lutego 2020

Mex Mo Czy warto zapłacić za cień prawie 30 złotych ?

Hej!

Dziś przychodzę do was z recenzją i swatchami cieni marki Mex Mo. W swojej kolekcji mam 4 cienie gdyż nie oszukujmy się cena 26 zł za sztukę to spory wydatek.

Oczywiście zaznaczam że marka ma więcej cieni i tańszych jednak ja wybrałam same perełki.

WSZYSTKIE cztery cienie polecam i osoby które się wahają nad kupnem mogą brać w ciemno!

Pierwszy cień Turaco 

Cena 16,00 zł



Duochrom. Fioletowy opalizuje na zsrebno błekitny! Makijaż na pewno poawi się na moim Ig.

Drugi cień to limitowany cień Frosted


Cena 28,00 zł





Kolejna propozycja z serii Gold Mine. Srebrna unikatowa perła, z której m.in. został stworzony ten prasowany pigment daje mocny idealny błysk sprawiający wrażenie milionów małych diamentów. Cień opalizuje na odcień niebieski.
Ta informacja pochodzi ze strony producenta i w całości sie z tym zgadzam!

Cień trzeci Cloud

Cena 23,00 zł





Niebiesko błekitny pigment opalizuje srebnymi drobinkami! Niesiemski! Drobinki robią mega robotę.

Cień czwarty i ostatni Diamond Dust

Cena 23, 00 zł




Kolejny prasowany pigment srebny opalizujący na złoto żółte drobinki! Absolutny Hit! Uważam że każdy powinien go mieć. Zjawiskowo rozświetka wewntrzny kącik.


PODSUMOWUJĄC:

     Każdy cień jest inny, różnią się nie tylko kolorami ale jakościa i wykończeniem. Prasowane pigmenty są średnio mokre bardziej zbite, bardzo naładowane w wyprasce. Cień limitowany Frosted jest such jak wiór. Dzięki temu można nałożyć same błyszczące drobinki lub na mokro z bazą by wydobyć srebny kolor. Natomiast cień Turaco jest nabardziej mokry. Ma swój bazowy kolor dzięki temu widać drugi kolor. Ten cień nałożony poprawie na powiece jest pierwszym cieniem gdzie mogę zauważyć gołym okiem duochrom na oczach. 


     Kupiłam te kolory które do mnie przemawiały na zdjęciach jednakże.... zdjęcia na stronach a w rzeczywistości są dalekie od oryginału. Zdjęcia nie oddają tego blasku. Ich wybite podtony są źle złapane i konsument jest wprowadzany w błąd. Poważnie powinni popracować nad rzeczywistym kolorem.
Nie wierzysz? Zobacz róznicę moich zdjęć a producenta. Widzisz różnicę? Daj zanć w komentarzu! Jestem mega ciekawa waszych opinii.


     Każdy z nich jest inny wyjątkowy. Każdy z nich robi inny efekt wow! Nie żąłuje zakupu! Baaa, mam ochotę kupić kolekcję walentynkową również z matami, ponieważ te są mi obce. Jeżeli kupię tą kolekcję na pewno pojawi się post, dlatego bądzcie czujni!

Pozdrawiam!

Ps Zapraszam na mój IG

Marc Jacobs Genius Gel -Recenzja

Heeej!
Dziś przychodzę do was z recenzją podkładu Marc Jakobs Genius Gel który jest nieziemsko drogi, ale czy jest wart swojej ceny ?
Moja odpowiedz brzmi NIE!
 Cena 205 złotych to totalna przesada za podkład który ma tak wiele wad!


Opis producenta:
Rewolucyjny, długotrwały podkład w żelu, który pobudza skórę, przywraca jej naturalny blask i świetlistość.
Nawilża i odbija światło redukując widoczność zmarszczek i niedoskonałości.
Do jakiego rodzaju makijażu ? 
Dostosujesz poziom krycia od naturalnego do średniego według swoich potrzeb. Długotrwały efekt






Zacznę od koloru, bo tu jest największy minus! Oksyduje! Zależy od bazy ale potrafi co najmniej o dwa tony zmienić kolor co jest niedorzeczne. Ciemnieje niemal natychmiast od nałożenia. Kiedy rozjaśnimy twarz korektorem efekt wygląda bardzo ładnie. Stapia się ze skórą, która wygląda gładko. Ma dobrą konsystencje nie za gęstą ani nie za rzadką. Specyfinczie pachnie ale nie przeszkadzał mi podczas aplikacji. Krycie małe, lecz można budować bez robienia maski. Wchodzi w zmarszczki , nie zatyga.


Roztarty podklad po 10 sekundach

Niestety twarz postrafi się świecić już po godzinie, co dla cer mieszanych czy tłustych jest bardzo uciażliwe. Z tej racji polecaiłabym osobom z cerą suchą. Nie wysusza, ale potrafi podkreślić suche skórki jeżeli ktoś już je ma przez słabą pielęgnację. Utrzymuje się dobrze pod czas dnia. Nie ściera się, oprócz standardowych miejsc.
Opakowanie szklane z pompką, cieżkie, solidnie wykonane. Standardowa pojemność 30 ml.



Podsumowując:
Takiego rozczarowania dawno nie miałam, zwłaszcza że cena jest ogromna, jak za taki niewypał. Myślałam że znalazłam "grala" wśród podkładów, jednak się pomyliłam. 
Całe szczęscie że kupiłam go podczas wyprzedarzy płacąc lekko ponad 100zł. 
 Nie polecam.



środa, 6 grudnia 2017

Prezent urodzinowy od perfumerii Sephora!

Heej! 
Dziś post informacyjny!
Od jakiegoś czasu wiem, że perfumeria sephora daje swoim klientom prezenty z okazji urodzin. 
Jako posiadaczka czarnej karty owy prezent dostałam!
Byłam zaskoczona kiedy złożyłam malutkie zamówienie na 15 złotych i po wpisaniu jednorazowego kodu owy prezent do mnie dotarł! 
 Myślałam, że sephora ucichła już z tą "tradycją", jednak byłam w błędzie.



W opakowaniu mieściły się dwie maseczki w płachcie. Jedna na całą twarz, druga pod oczy! 
Byłam nieziemsko zadowolona, od dawna planowałam zakup maski z Sephora jednak cena wciąż mnie odstraszała. Bałam się wyrzucić pieniądze w błoto zwłaszcza, że słuchać o nich mieszane opinie.


Cóż lada dzień ruszą testy i prawdopodobnie post poświęcony marce Sephora! Ale to już niedługo! Tymczasem zapraszam do dzielenia się opinii na ich temat!
I z przyjemnosćią donoszę, że "akcja" wciąż trwa!
Pozdrawiam!

sobota, 18 listopada 2017

Huda Beauty Liquid Matte Matowa płynna szminka -Lepszy, tańszy zamiennik -Sleek

Hej!
Dziś, po krótkiej przerwie przychodzę do was z recenzją "kultowej" pomadki od Hudy. 
Przyznaje szczerze, że nie mogłam się już doczekać kiedy ją kupię i przetestuje. Jednak moja fascynacja szybko minęła. Dlaczego ? 


To za chwilę ale najpierw opis producenta:
Szminka Liquid Matte zapewnia wykończenie i komfort. Niezwykle lekka formuła łatwo rozprowadza się na ustach i wysychając, nie rozmazuje się i daje matowe, nasycone pigmentami wykończenie. Jest nasycona unikalnym kompleksem nawilżającym usta dla komfortowego i długotrwałego noszenia. Zapomnisz, że masz szminkę na ustach!
25 odcieni w Polsce.




    Moja Opinia:

 Huda faktycznie ma dość sporo wyboru jeżeli chodzi o kolor, to prawda że nie wysusza ust i przyjemnie się ją nosi, ale to tyle tych pozytywów. Od razu napiszę że kosmetyk nie jest bublem, ja po prostu się nią rozczarowałam.

Wybrałam odcień trophy wife, bardzo ładny kolor, który od razu przypadł mi do gustu.



   Formuła jest wodnista, ciężko pomalować usta bez konturówki tak by się nie rozlała. Brzydko się zjada i co najważniejsze nie jest długotrwała. Byłam potwornie rozczarowana kiedy po obiedzie (nie tłustym) pozjadała się od wewnątrz. Przy takim odcieniu różnicę widać gołym okiem. Dołożenie pomadki nie wchodzi w grę. Brzydko się  rozprowadza i robi grudki. 
  Cena za pomadkę to 119.00 złotych co jest naprawdę, dla mnie kosmiczną ceną.
  Ma dziwny zapach, nie przyjemny. 
  Odbija się na ręce, szklankach itp.
 Opakowanie się brudzi na około buteleczki, no niestety nie polecam jej. Więcej minusów, niż plusów.


   Najbardziej Jestem rozczarowana tym brakiem  trwałości zwłaszcza, że mam pomadkę za 30 złotych i tamta jest o wiele lepsza.
   Mowa o Sleek Matte Me która jest numerem jeden pod każdym względem, jednak przy dłuższym zastosowaniu, może wysuszać usta, ale więcej nie mam jej nic do zarzucenia.

Góra Sleek Dół Huda


  Nie będę ukrywać, że żałuje wydanych pieniędzy, na szczęście poszło to "cudo " w świat i na pewno więcej tej pomadki nie kupię.
  Teraz kiedy miałam okazje przetestować ją nie rozumie tego całego szału.
  Pochwalcie się czy macie ją w swojej kosmetyczce, a może planujecie zakup.
  Pozdrawiam :)

poniedziałek, 25 września 2017

SEPHORA COLLECTION Chusteczki do demakijażu i do peelingu - WĘGIEL

Heeej!
Ostatnio krucho u mnie z czasem jednak dziś przychodzę do was z świetnym produktem o ile jesteście w stanie wydać na niego aż tyle pieniędzy.
Tyle czyli ile? 
W regularnej cenie 29 zł.
Mowa o chusteczka peelingujących do demakijażu z marki SEPHORA.

Na pierwszy rzut kupiłam Chusteczki węglowe z którymi się bardzo polubiłam i w przyszłości na pewno po nie sięgnę ponownie. Jednak kusi mnie jeszcze zielona herbata i róża więc nie wiem na które padnie mój kolejny wybór....

Opis producenta :
Chusteczki Sephora są idealnym rozwiązaniem demakijażu w podróży, nie wymagają spłukiwania, są skuteczne i praktyczne, nie pozostawiają na skórze tłustego ani klejącego się filmu. 6 formuł gamy odpowiadają na specyficzne potrzeby skóry dzięki starannie dobranym składnikom ze względu na ich właściwości pielęgnacyjne.
Chusteczki peelingujące do twarzy - Zielona herbata i Węgiel: Chusteczki oczyszczające i peelingujące mają 2 różne strony o 2 odmiennych właściwościach. Strona złuszczająca, dzięki mikroluleczkom, delikatnie usuwa zanieczyszczenia i martwe komórki. Gładka strona skutecznie oczyszcza i usuwa z twarzy każdy rodzaj makijażu. 
- Chusteczki peelingujące Zielona herbata - Matują zapobiegają niedoskonałościom
- Chusteczki peelingujące Węgiel - Oczyszczają, odtruwają
Plusy:
- 6 składników, aby zaspokoić wszelkie upodobania i specyficzne potrzeby skóry. 
- Sprytne opakowanie: chusteczki nie wysychają dzięki zamykanemu etui. Idealny format w podróży!
- Uzależniający świeży zapach. - Formuły nie pozostawiają tłustego czy klejącego efektu na skórze.

Jak używać?
Chusteczki do demakijażu do twarzy i pod oczy. Chusteczki peelingujące do twarzy. Niepotrzebna woda ani płatek kosmetyczny! Podróżny format.


A teraz coś ode mnie! 
     Jak dla mnie chusteczki BOMBA! Dobrze nasączone, dobrze zapakowane i dobrze działające. Faktycznie peelingują martwy naskórek i widocznie oczyszczają. Skóra po użyciu nie jest lepka ani tłusta. Zapach delikatny, przyjemny. Idealny w podróż a także dla "leniwców". Demakijaż i peeling w jednym!


     Nie spodziewałam się po tych chusteczkach jakiegoś cudu, ale naprawdę je polubiłam. Bardzo pomocne przed makijażem, kiedy nie mamy czasu na tradycyjny peeling. Jedynie co może odstraszać to cena. Musimy zapłacić aż 29 złotych za 25 chusteczek. Czyli za jedną chusteczkę wychodzi ponad złotówka gdzie w biedronce znajdziemy podobne chusteczki z Be Beauty bez peelingu za około 4 złote całe opakowanie. Różnica ogromna jednak uważam, że warto zainwestować w obie firmy i używać na zmianę!
     Jak zawsze decyzję pozostawiam Wam. Jeżeli ktoś skusił się  na te chusteczki napiszcie czy też jesteście z nich zadowolone. Ponoć 100 % satysfakcji!

A i co najważniejsze:
To jest pierwszy raz kiedy opis producenta jest całkowicie zgodny z produktem.

środa, 23 sierpnia 2017

Maska złuszczająca stopy z Biedronki! Beauty Home Spa

Cześć!
Ostatnim razem kiedy byłam w biedronce wpadała w moje rączki maseczka złuszczająca do stóp, a z racji tego, że mamy lato stwierdziłam, że to idealna okazja zwłaszcza że przez upały siedzimy w domu a stopy nie są narażone na promienie słoneczne.
Za maskę zapłaciłam około 10 złotych i przyznam, że nie sprawdzałam wcześniej o niej recenzji w internecie. Niestety będzie krótko i na temat jak to czasem u mnie bywa, ale spokojnie! Nie będzie zdjęć moich stóp ani efektów. Na początku pokażę wam o który produkt chodzi a potem przejdziemy do obietnic i moich spostrzeżeń więc zapraszam dalej.


Firma trochę nie znana bo nigdy wcześniej nie obiła się o uszy i kupno jej to było niezłe ryzyko, jednak zaryzykowałam.

     Na odwrocie opakowanie widnieje sposób użycia. Producent zaleca by skarpetki trzymać na stopach od 60 do 90 minut po uprzednim umyciu nóg. Ja trzymałam niecałą godzinę. Skarpetki założyłam po wykąpaniu i trzymałam podczas seansu filmowego. Niestety wytrzymałam tak krótko ponieważ duże palce zaczęły mnie piec.
     Myślałam że ten czas nic nie da, jednak się pomyliłam i zobaczyłam efekty po 2 dniach. Najbardziej było widać złuszczenia po kąpielach i w zasadzie tylko wtedy. Skóra owszem schodziła ale nie równomiernie i nie wszędzie. Same końcowe efekty nie były zadowalające. Czas który całkowicie złuszczał się naskórek to około 2 tygodnie. Miękka skóra i gładkie pięty utrzymywały się maksymalnie trzy tygodnie a później wróciły do poprzedniego stanu.

Nic dobrego owa maska nie wniosła, więc jej nie polecam. Nawet jak za takie pieniądze.

W każdej biedronce można ją zakupić i nie raz po promocyjnej cenie, jednak ja się nie skuszę bo nie widzę w niej sensu ani działania.

Pozdrawiam:)