Heeeej !
Do recenzji tych pędzli zbierałam się kilka tygodni, ale w końcu przyszedł ten czas by trochę Wam o nich opowiedzieć. Wcale się nie zdziwię jeżeli post wyjdzie dość chaotycznie ale starałam się napisać wszystko co brałam pod uwagę. Tak więc nie będzie to dla was zaskoczeniem kiedy napiszę, że te pędzle robią w naszym kraju furorę, ale dlaczego ?
Już lecę z wyjaśnieniami, ale zacznę od podstawowych spraw.
Pędzle Maxineczki (KLIK) możemy dostać wyłącznie na stronie internetowej mintishop i z tego co mi wiadomo można ostatnio je zakupić z rabatem, jeżeli sklep rzuci jakąś specjalną okazję (np. dzień kobiet) Wcześniej taka opcja była niemożliwa.
Na zamówienie nie czeka się jakoś specjalnie długo, a sama przesyłka jest dobrze zapakowana. Owe pędzelki przychodzą nam w tubie owinięte czarnym papierem i naklejką logo pędzli.
Do zamówienia Maxi dorzuca wizytówkę z pielęgnacją jej pędzli i autografem.
Sam wygląd i opracowanie to pełen profesjonalizm!
![]() |
Od lewej 02,09,07 |
Ale czy tyle dobrego ?
Otóż nie!
W swojej kolekcji posiadam trzy modele pędzla i kupowałam je w osobnym czasie. Najdłużej posiadam pędzelek najmniejszy 07 który zakupiłam niedaleko po premierze. Byłam miło zaskoczona ogólną prezentacją jak i samym pędzelkiem. Do dnia dzisiejszego nie wypadł mi ani jeden włosek!
Byłam tak nim zadowolona, że postanowiłam zakupić kolejny tym razem jakiś przeznaczony do twarzy. Padło na słynną kuleczkę o numerku 02.
To co mnie spotkało przy otwieraniu tej paczuszki zawiodło mnie i zniechęciło do kolejnych zakupów a przecież miałam w planie kupić jeszcze dwa z pierwszej serii modelów! Powód mojego rozczarowania było zaniedbanie mojej tuby i samego pędzelka. Wcześniej Mbrush był ładnie zapakowany w tubce i wbity w piankę by się nie poobijał przy przewozie, w tym przypadku owej pianki nie było, a pędzelek wewnątrz tuby latał w każdą stronę. Czyżby zaniedbanie ze strony mintishop (KLIK)? Nie wiem, ale napiszę, że to nie wszystko. Ściągnęłam osłonkę z pędzelka nr 02 przejechałam paluszkiem po włosiu by znów poczuć tą miękkość i co się ukazało na moich spodniach? Kilka włosków wypadło przy dotknięciu. Pomyślałam sobie, że może nie były akurat te dobrze przyklejone i przy pierwszym użytku mogło to się zdarzyć jednak nie, moi drodzy. Przy aplikacji podczas kolejnych użytkowań mogłam zauważyć że wciąż wypadają włoski. A to jeden, a to dwa.
Pędzelek numer 02 zamówiłam w listopadzie ubiegłego roku a do dnia dzisiejszego zdarza się że jakiś wyleci. Boję się, że za kilka miesięcy nie zostanie nic.
![]() |
Zdjęcie w dniu dostawy |
![]() |
Zdjęcie robione w dzień kobiet |
Zawiodłam się na tym modelu jak i na obiecanym profesjonalizmie. Co mi z najwyższej jakości włosia przyjdzie kiedy za niedługo w ogóle tego włosia nie będę miała?
Wspomnę jeszcze, że używam go do nakładania bronzera. Ocieplam twarz i konturuje jedynie na sucho! Nie powinno tak się dziać, a jednak... Po tym przypadku zrozumiałam, że trzeba zrezygnować z tych pędzli zwłaszcza, że cena nie jest mała. Bałam się ponownie zaryzykować.
Jednakże kiedy w grudniu Maxi wypuściła kolejną serię z nowymi modelami strasznie napaliłam się na dwa. Mój mąż zachęcił mnie do zakupu, ale kiedy weszły do sklepu zdecydowałam się na jeden, tak więc pędzelek numer 09 przeznaczony do przypudrowania okolic pod oczami wylądował u mnie.
Przyznam szczerze, że jeszcze chciałam do eyelinera ale cena jaką narzucił producent 59,90 złotych przywróciła mnie na ziemię. Ja rozumiem, że to najwyższej jakości włosie i trzeba swoje zapłacić ale to już była przesada zwłaszcza, że pędzelek 07 (wspomniany wyżej) który ma dziesięć razy więcej włosia niż ten, kosztował tylko 5 złotych drożej, to za co płacimy w tym przypadku?
Mój mąż skwitował tą sytuacje jednym krótkim zdaniem "Ceni się". Mimo, że wciąż potrzebowałam pędzelka do eyelinera zdecydowałam się na zakup Maestro o przekroju 1 i jest genialny a kosztował jedynie 10 złotych.
Jeżeli chodzi o pielęgnację, przeczytałam wizytówkę raz ale zastosowałam się do własnych zasobów czasu. Myję je mydłem bambino (z reszta jak każdy pędzel) nakładam w tym przypadku osłonkę i suszą się do następnego dnia położone na ręczniku, na komodzie z dala od grzejnika.
![]() | ||
Zdjęcie robione zaraz po umyciu przed założeniem osłonek |
![]() |
Zdjęcie robione następnego dnia zaraz po zdjęciu osłonek |
Produkty ładnie schodzą a włosie nie zostaje w żaden sposób zafarbowane. Faktycznie są milusie. Z pierwszej serii schodzą nam numerki jak i logo ale w drugiej serii tego nie zauważyłam. Logo zostało ponownie zalakierowane co przyznaje nam założycielka pędzli zaś numerek pędzla już nie więc różnie z tym może być. Wspomnę jeszcze, że z pędzelka nr 09 nie wypadł mi jeszcze ani jeden włosek i mam nadzieję że utrzyma się to na zdecydowanie dłuży czas.
Przy serii 2 zostały też nieco zmienione tuby. Teraz są bardziej wydłużone a w środku piankę zastąpili zbitą gąbeczką przyklejoną na dnie. Mam nadzieję, że patrząc na zdjęcia będziecie wiedzieli co mam na myśli chociaż ostrością ono nie grzeszy.
07-02-09 |
Lewa pędzelek nr 07- góra pędzelek nr 04- prawa pędzelek nr 09 |
Podsumowując:
Zgadzam się, że włosie jest najwyższej jakości. Nigdy nie miałam milszego pędzelka. Używanie ich to sama przyjemność. Wizerunek produktu jest zdecydowanie na plus. Widać, że są to luksusowe narzędzia. Dobrze się z nimi pracuje a przy tym nie trzeba się namęczyć by uzyskać pożądany efekt.
Ps. Nie wiem co się dzieje z produkcją pędzelka nr 07. Nie wiem czy wróci, czy go Maxi wycofała. Wiem tyle, że na stronie nie ma go nawet w brakach, także jeżeli ktoś się na niego napalił, przykro mi.
I to już wszystko na dziś!
Trochę pochwaliłam, trochę po marudziłam, więc sami zdecydujcie czy na podstawie mojej historii z tymi pędzlami jesteście zachęceni do zakupu. Nie wiem czy jeszcze kiedyś jakiś kupię, może jak ukażą się nowe modele?? Zobaczymy, póki co ja mówię sobie dość. Niech portfel sobie troszeczkę odpocznie.
Będę wdzięczna jeżeli w komentarzach podzielicie się swoją historią, może tylko ja trafiłam na wyprodukowany bubel?
Do napisania!