Heeej Wam!
Dziś przychodzę z kolejną recenzją produktu od L'oreal Paris i znowu jest to produkt nietrafiony! Ja mam jakiegoś pecha do tej marki przez co ubolewam widząc zachwyty tych kultowych produktów.Od jakiegoś czasu na rynek zostały wypuszczone trzy maski glinkowe. Rozświecająca, wygładzająca i oczyszczająca.
Przez to że bardzo kocham glinki postanowiłam kupić gotowca i przetestować go na sobie, mimo że zazwyczaj wybieram te do rozrobienia samodzielnie, ale wiadomo, nie jeden ma lenia i woli iść na łatwiznę. W tym przypadku okazało się to dla mnie kompletną klapą
Zanim jednak wytłumaczę dlaczego, przejdźmy do spraw technicznych i to jakie obietnice złożył nam producent.
Opis produktu:
Wyjątkowa detoksykująco-rozświetlająca maska do twarzy zawierająca w swoje formule 3 mineralne glinki:-kaolin - glinka o wysokiej zawartości krzemianów, która doskonale absorbuje zanieczyszczenia i nadmiar sebum,- montmorylonit - glinka niezwykle bogata w minerały pomaga zredukować niedoskonałości,- ghassoul - glinka o wysokiej zawartości oligoelementów rozjaśniających skórę. Kremowa formuła maski została wzbogacona w węgiel, aby oczyścić skórę z toksyn i przywrócić jej blask. Natychmiast po użyciu skóra jest oczyszczona i pełna blasku.Produkt testowany dermatologicznie.
Cena: 34,99 zł
Pojemność 50 ml /10 aplikacji
Cena: 34,99 zł
Pojemność 50 ml /10 aplikacji
A teraz moja opinia:
Maseczka jest zapakowana w elegancki, ciężki słoiczek z którego nic nie nie wylewa. Szata graficzna wręcz do mnie przemawia i skuszona dobrymi recenzjami jak i dobrą reklamą postanowiłam się skusić. Konsystencja przyjemna, delikatna, wręcz jak prawdziwe błoto, koloru czarnego.
Niestety... produkty l'oreal mają jakiś składnik w sobie który mnie podrażnia. Tak jak było w przypadku kremu na noc (recenzja TUTAJ KLIK) Tak i w tym przypadku moje policzki piekły niemiłosiernie po niecałej minucie od aplikacji produktu. Na czole jak i na brodzie i nosie spisywała się idealnie. Dobrze oczyszczała i wygładzała zaś na policzkach totalna tragedia.
Produkt wystarczył mi na 8 bardzo grubych aplikacji, ponieważ chciałam zużyć glinkę jak najszybciej do samego końca. Nie chciałam się z nią dłużej męczyć a szkoda było mi go wyrzucać, nie ważne czy nakładałam grubą czy chudą warstwę zawsze działała tak samo.
Przez te kilkanaście sekund byłam w stanie zauważyć wygładzenie ale więcej o działaniu nie mogę powiedzieć. Być może jest za silna do mojej cery, albo ciąża źle wpływa na reakcje skóry czego w innych przypadkach nie ma. Używam wciąż regularnie rosyjskich glinek i jestem zachwycona efektami! Tego tutaj nie mogę powiedzieć, bo czas działania nie należy do przyjemnych. Oprócz tego niemiłego efektu maska -jak dla mnie, śmierdzi okropnie. Bardzo wyczuwalny męski perfum co dla wrażliwych może być problemem, ponieważ woń jest bardzo intensywna.
Szkoda, że nie można jej kupić w saszetkach, jako jednorazowa aplikacja, bo jestem ciekawa czy wszystkie by tak na mnie działały. Może sobie wybrałam nieodpowiednią do mojej cery, ale jakoś ta najbardziej do mnie przemawiała.
Niestety jeżeli jeszcze patrząc na cenę, rewelacji też nie ma, nawet jeżeli mielibyśmy rozbić cenę na jedną aplikację i tak wychodziłoby 3,50 za sztukę (bez promocji oczywiście) w porównaniu do kultowych masek z ziaji ta po prostu wychodzi drogo.
Także, jeżeli ktoś nie lubi produktów z L'oreal nie polubi się z tą maseczką. Nie jestem pewna czy jest warta wypróbowania, to już sami oceńcie. Ja na pewno do niej nie wrócę i póki nie wejdą jednorazowe saszetki, po inne nie sięgnę.
Być może którejś z was się ona podoba i tylko ja mam jakieś pretensje do l'oreal, ale robi mi krzywdę i o tym właśnie piszę. Wybór pozostawiam Wam! Pozdrawiam Paaa!
Super wpis ! Ja markę uwielbiam i tylko raz się na niej zawiodłam,ale zrekompensowała mi to odbudową moich włosów...Tego produktu nie miałam i raczej nie zamierzam testować ;)
OdpowiedzUsuń