Witam Wszystkich w tym świątecznym czasie! Mam nadzieje, że namiętnie korzystacie z wolnych dni. Dla tych którzy mają czas, bądź zachorowali (czego nie życzę) i nie mają co robić zapraszam na kolejny post.
Miesiąc Grudzień jest najgorszym miesiącem dla zakupoholiczki. Mnóstwo promocji, rabaty, 1+1 itp. Natomiast ja obrałam sobie za cel by dokończyć rozpoczęte kosmetyki. Kolorówkę jak i pielęgnacje.
Udało się kilka skończyć, a oto rezultaty.
1. Odżywka GLISS KUR suche i zniszczone włosy -Napiszę tak, więcej tego produktu na pewno nie kupię. Nie zauważyłam by cokolwiek robił. Nie poprawił kondycji moich włosów a i w dotyku nie czuć było rewelacji.
2 Garnier Łagodzący płyn do demakijażu -Bardzo przyjemny produkt, szkoda że miałam w tak małej pojemności ale z chęcią w przyszłości do niego wrócę. Jest łagodny, nie podrażnia dobrze doczyszcza twarz z resztek makijażu. Ma delikatny zapach i nie zatyka porów.
3. Woda różana Avon -Stosowałam go każdego ranka by zmyć krem z poprzedniego wieczora. Tani i dobry produkt, miło orzeźwia twarz.
4 L'biotica Biovax intensywnie regenerująca maseczka Kreatyna + Jedwab -Maska wystarczyła mi na pięć porządnych aplikacji. Na pewno wrócę jeszcze do tych masek, może nie do tej konkretnej ale z tej firmy. Włosy po niej były miłe w dotyku, takie gładziutkie i pachnące, ale nie mogę powiedzieć, że zostały intensywnie zregenerowane. Wielki plus za skład i cenę zwłaszcza na promocji.
5. Marion Jedwab w sprayu -Bardzo wydajny produkt. Ładnie pachnie, używany praktycznie każdego dnia, ponieważ w ostatnim okresie strasznie elektryzują mi się włosy,a ten produkt temu zapobiega. Ułatwia rozczesywanie i nie wysusza końcówek.
I ostatnie moje trzy ulubione produkty do których na pewno wrócę kiedy tylko nadejdzie promocja w rosmanie -49% albo w Naturze.
7. Essence Make me brow -Mascara do brwi którą na pewno większość z Was zna. Dobry produkt za niewielką cenę. Przyciemnia brwi ale nie jest jakiś specjalnie mocny żeby ujarzmić niesforne i trudno do ułożenia brwi. Ja tego nie potrzebuje, dla mnie produkt idealny.
8. Catrice Pisak do brwi -Dużo opinii chodziło o tym produkcie. Że robi zielone kreski, że szybko wysycha... ja nie mogę tego napisać. Produkt używałam ponad 4 miesiące, robi delikatne kreseczki, niczym prawdziwe włoski wydajny, nie waży się, nie śmierdzi, jak dla mnie bomba.
9 Tusz z Miss sporty -Przyznam szczerze że skleja rzęsy i łatwo zrobić sobie nim pajęcze nóżki, ale perfekcyjnie pogrubia a przy dłuższej zabawie z tym produktem można nauczyć się je wydłużyć. Silikonowa szczoteczka, idealna konsystencja która nie wysycha. Dobry produkt warty przetestowania. To moje drugie skończone opakowanie.
I to już wszystko! Teraz mam więcej miejsca na nowe kosmetyki. Bardzo się cieszę kiedy przychodzi denko produktów które są MEH! A jak wasze kosmetyczki się trzymają ? Jeszcze się zamykają?
Pozdrawiam czytelników! )
niedziela, 25 grudnia 2016
sobota, 17 grudnia 2016
Marka P2 -Pierwsze wrażenie
Hej!
Kilka tygodni temu kupiłam dwa produkty z firmy P2 Dostępnej w Hebe.
Kredka do brwi i szminka leżały sobie bardzo długo zanim wyciągnęłam je z kosmetyczki.
Idealny kolor, rozmiar i cena kredki do brwi przekonały mnie by zainwestować, moim rozczarowaniem był ten pierwszy raz kiedy użyłam jej na moich brwiach. Mimo, że ma w zasadzie same plusy ogromną wadą jest formuła.
Kredka jest tak miękka, że nie nadaje się do malowania brwi. Przy użyciu spiralki nałożony produkt rozmazuje się i jest ciężki do usunięcia. Próbowałam ją przechować przez jakiś czas w lodówce, była lekka poprawa ale to nie jest to czego do malowania brwi oczekuje.
Przez ten okropny minus postaram się wykończyć ją jak tylko będę mogła jednak więcej nie ponowie zakupu.
Kolejną rzeczą jest szminka o przecudnym kolorze i masełkowatej konsystencji. Ładnie się rozprowadza i jest dobrze na pigmentowana. Nie wysusza ust ale z racji że jest kremowa nie utrzyma się na nich długo.
Warta uwagi :)
A tak prezentują się kolory z bliska w świetle dziennym.
Ogólnie marka p2 ma dobre opinie ale nie słyszałam jeszcze nigdy o jakimś bestselerze, więc jeżeli coś znacie naprawdę dobrego szepnijcie mi słówko na Instagramie KLIK bądź w komentarzach :)
Pozdrawiam czytelników!
Kilka tygodni temu kupiłam dwa produkty z firmy P2 Dostępnej w Hebe.
Kredka do brwi i szminka leżały sobie bardzo długo zanim wyciągnęłam je z kosmetyczki.
Idealny kolor, rozmiar i cena kredki do brwi przekonały mnie by zainwestować, moim rozczarowaniem był ten pierwszy raz kiedy użyłam jej na moich brwiach. Mimo, że ma w zasadzie same plusy ogromną wadą jest formuła.
Kredka jest tak miękka, że nie nadaje się do malowania brwi. Przy użyciu spiralki nałożony produkt rozmazuje się i jest ciężki do usunięcia. Próbowałam ją przechować przez jakiś czas w lodówce, była lekka poprawa ale to nie jest to czego do malowania brwi oczekuje.
Przez ten okropny minus postaram się wykończyć ją jak tylko będę mogła jednak więcej nie ponowie zakupu.
Kolejną rzeczą jest szminka o przecudnym kolorze i masełkowatej konsystencji. Ładnie się rozprowadza i jest dobrze na pigmentowana. Nie wysusza ust ale z racji że jest kremowa nie utrzyma się na nich długo.
Warta uwagi :)
A tak prezentują się kolory z bliska w świetle dziennym.
Ogólnie marka p2 ma dobre opinie ale nie słyszałam jeszcze nigdy o jakimś bestselerze, więc jeżeli coś znacie naprawdę dobrego szepnijcie mi słówko na Instagramie KLIK bądź w komentarzach :)
Pozdrawiam czytelników!
niedziela, 11 grudnia 2016
Biotherm Aquasource -Recenzja
Hej!
Dziś przychodzę z recenzją kolejnego zestawu.
Do przetestowania wybrałam miniaturki i szczerze za to sobie dziękuje, bo znowu się rozczarowałam, nie tylko ilością ale także jakością produktu.
Recenzja jednego produktu w ogóle nie powinna się to pojawić, gdyż żartem jest pojemność kremu na noc. Dokładnie wystarczył mi na trzy nocne użycia w miarę grubą warstwą.
Zapach był jednym z najmilszych iż mimo reszta miała podobny, różnica leżała w intensywności. Czy zauważyłam jakieś nawilżenie ?
Nie. Nic nie mogę stwierdzić, może dlatego że trzy noce to za mało by sprawdzić rezultaty?
Kolejnym produktem co wystarczył na znacznie dłużej jest serum o nieco mocniejszej woni jednak wciąż przybliżony do alg i wodorostów. (fuj) Przyznaje że wydajna formuła, delikatnie chłodzi, ładnie wygładza :) Pipetka fajnie ułatwia aplikacje przez co nie trzeba się natrudzić przy nakładaniu.
I ostatni produkt, krem do twarzy na dzień. Jest dość lekki, zapach intensywniejszy niż reszta. Wchłania się dobrze, ale nie tak szybko jak bym chciała. Dobry pod makijaż. Czy nawilża?
Biorąc pod uwagę, że tego produktu jest najwięcej jestem w stanie wydać szczerą opinie że ten krem nawilża. Nie jakoś mega, że urwanie głowy, jednak radzi sobie dość dobrze. Skóra jest gładka nie napięta. Omijałam okolice oczu. Konsystencja żelu, wydajna.
PODSUMOWUJĄC:
Wydając na ten zestaw 64 złote nie spodziewałam się, że po otworzeniu pudełka zobaczę miniatury miniatur. Inaczej tego nazwać nie można, oczywiście nie licząc kremu na dzień, gdyż pojemność była tutaj zadowalająca.
W przeciągu trzech tygodni, a nawet mniej zużyłam wszystko i wiem, że ponownie więcej nie wrócę. Mimo iż krzywdy żaden produkt z zestawu nie zrobił, nie podrażnił jestem w stanie powiedzieć, że krem-żel z Dermedic sprawdza się o niebo lepiej i widoczniej nawilża niż te produkty z wyższej pułki.
Kupiłam, zużyłam i więcej nie kupie!
Pozdrawiam czytelników!
Do napisania Buziaki! :*
Dziś przychodzę z recenzją kolejnego zestawu.
Do przetestowania wybrałam miniaturki i szczerze za to sobie dziękuje, bo znowu się rozczarowałam, nie tylko ilością ale także jakością produktu.
Recenzja jednego produktu w ogóle nie powinna się to pojawić, gdyż żartem jest pojemność kremu na noc. Dokładnie wystarczył mi na trzy nocne użycia w miarę grubą warstwą.
Zapach był jednym z najmilszych iż mimo reszta miała podobny, różnica leżała w intensywności. Czy zauważyłam jakieś nawilżenie ?
Nie. Nic nie mogę stwierdzić, może dlatego że trzy noce to za mało by sprawdzić rezultaty?
Kolejnym produktem co wystarczył na znacznie dłużej jest serum o nieco mocniejszej woni jednak wciąż przybliżony do alg i wodorostów. (fuj) Przyznaje że wydajna formuła, delikatnie chłodzi, ładnie wygładza :) Pipetka fajnie ułatwia aplikacje przez co nie trzeba się natrudzić przy nakładaniu.
I ostatni produkt, krem do twarzy na dzień. Jest dość lekki, zapach intensywniejszy niż reszta. Wchłania się dobrze, ale nie tak szybko jak bym chciała. Dobry pod makijaż. Czy nawilża?
Biorąc pod uwagę, że tego produktu jest najwięcej jestem w stanie wydać szczerą opinie że ten krem nawilża. Nie jakoś mega, że urwanie głowy, jednak radzi sobie dość dobrze. Skóra jest gładka nie napięta. Omijałam okolice oczu. Konsystencja żelu, wydajna.
PODSUMOWUJĄC:
Wydając na ten zestaw 64 złote nie spodziewałam się, że po otworzeniu pudełka zobaczę miniatury miniatur. Inaczej tego nazwać nie można, oczywiście nie licząc kremu na dzień, gdyż pojemność była tutaj zadowalająca.
W przeciągu trzech tygodni, a nawet mniej zużyłam wszystko i wiem, że ponownie więcej nie wrócę. Mimo iż krzywdy żaden produkt z zestawu nie zrobił, nie podrażnił jestem w stanie powiedzieć, że krem-żel z Dermedic sprawdza się o niebo lepiej i widoczniej nawilża niż te produkty z wyższej pułki.
Kupiłam, zużyłam i więcej nie kupie!
Pozdrawiam czytelników!
Do napisania Buziaki! :*
piątek, 2 grudnia 2016
Clinique Step 3
Dziś post długo odkładany ale w końcu się pojawia!
Postaram się w skrócie opisać produkty, jak działają i jakie wywarły na mnie wrażenie.
Byłam MEGA napalona na to trio przez co bardziej zabolało mnie to rozczarowanie.
Trzy proste kroki z Clinique. Używaj rano i wieczorem. Oczyszczaj. Złuszczaj. Nawilżaj. Zestaw zawiera: mydło w płynie do twarzy + tonik oczyszczający do twarzy + nawilżający żel do twarzy.
Moim wielkim szczęściem była niewiedza. Na samym początku nie wiedziałam który krok wybrać i pani w Sephorze poleciła mi 3 do skóry mieszanej w stronę tłustej gdyby była za słaba powinnam sięgnąć po 4. Jednak tego więcej nie zrobię.
Skusiłam się na miniaturki produktów za które zapłaciłam około 45 zł.
Niby nie aż tak dużo, ale pamiętajmy, że to są miniaturki i jest to "kuracja" jedynie 10-cio dniowa.
Może zacznę od oczyszczającego mydła do twarzy z którego jestem najbardziej zadowolona i rozważam zakup pełnowymiarowego produktu. Bardzo dobrze oczyszcza twarz. Zmywa makijaż i mascarę prawie do samego końca. Jest baaardzo wydajny nawet na tak małą pojemność 30 ml. Wystarczył mi na dwa tygodnie stosowania każdego wieczora. Skóra została wygładzona i oczyszczona, nie wysusza w żaden sposób a mentol który w nim czuć odświeża. Z efektów byłam zadowolona i przyjemnie się mi się to mydło stosowało.
Kolejnym już znacznie gorszym produktem był tonik oczyszczający. Mimo takiej samej pojemności co mydło 30 ml produkt wystarczył na znacznie krócej z czego się niezmiernie cieszę. Miał usunąć nadmiar sebum czego nie zauważyłam, za to poczułam jak to cholerstwo jest mocne. Strasznie czuć alkohol w tym toniku. Niestety podrażniał moje oczy a skóra po zastosowaniu była zaczerwieniona. Więcej nie sięgnę po ten produkt.
I największe rozczarowanie -żel nawilżający. To co mówią inni a co jest naprawdę to kosmos. Dosłownie. Nie zauważyłam absolutnie nic by ten żel coś dobrego robił. Jest bo jest, a jak go nie ma to wychodzi na to samo. Co więcej. Gdzieś tam, ktoś tam mówił by na ten żel nakładać swój krem nawilżający dla lepszego efektu. Napiszę tak: NIE RÓB TEGO.
Ja zrobiłam dwa razy i za każdym razem po kilku minutach skóra mnie piekła.
Nie wiem czy chodziło o żel czy może krem z tej firmy, ja wypróbowałam i zrezygnowałam.
Nie widzę sensu tego produktu chodź muszę przyznać że te 15 ml jest bardzo wydajne i zużyłam go na samym końcu.
PODSUMOWUJĄC :
Nie wiem o co tyle szumu. Może ja nie umiem ich używać, albo złe kroki zostały mi dobrane. Nie wiem.
Ne chce usprawiedliwiać tych produktów, jednakże to jest moja opinia i większość z was może się z moją nie zgodzić i w porządku, macie do tego prawo. Ja przetestowałam. Mydło zdecydowanie na TAK reszta przykro mi, więcej się nie spotkamy.
Prawdopodobnie spotka mnie po tym wpisie fala hejtów, ale cóż... jako wolny bloger nie zobowiązany do niczego wygłosiłam swoją opinię na temat tak popularnych produktów.
Jednakże myślę że zwolennicy 3 kroków zgodzą się ze mną że ceny powinny być znacznie mniejsze!
Jestem ciekawa waszych opinii i z chęcią przeczytam każdy komentarz, może ktoś mnie naprowadzi co zrobiłam źle o ile takie coś istnieje :)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku Paaaa! :)
Postaram się w skrócie opisać produkty, jak działają i jakie wywarły na mnie wrażenie.
Byłam MEGA napalona na to trio przez co bardziej zabolało mnie to rozczarowanie.
Trzy proste kroki z Clinique. Używaj rano i wieczorem. Oczyszczaj. Złuszczaj. Nawilżaj. Zestaw zawiera: mydło w płynie do twarzy + tonik oczyszczający do twarzy + nawilżający żel do twarzy.
Moim wielkim szczęściem była niewiedza. Na samym początku nie wiedziałam który krok wybrać i pani w Sephorze poleciła mi 3 do skóry mieszanej w stronę tłustej gdyby była za słaba powinnam sięgnąć po 4. Jednak tego więcej nie zrobię.
Skusiłam się na miniaturki produktów za które zapłaciłam około 45 zł.
Niby nie aż tak dużo, ale pamiętajmy, że to są miniaturki i jest to "kuracja" jedynie 10-cio dniowa.
Może zacznę od oczyszczającego mydła do twarzy z którego jestem najbardziej zadowolona i rozważam zakup pełnowymiarowego produktu. Bardzo dobrze oczyszcza twarz. Zmywa makijaż i mascarę prawie do samego końca. Jest baaardzo wydajny nawet na tak małą pojemność 30 ml. Wystarczył mi na dwa tygodnie stosowania każdego wieczora. Skóra została wygładzona i oczyszczona, nie wysusza w żaden sposób a mentol który w nim czuć odświeża. Z efektów byłam zadowolona i przyjemnie się mi się to mydło stosowało.
Kolejnym już znacznie gorszym produktem był tonik oczyszczający. Mimo takiej samej pojemności co mydło 30 ml produkt wystarczył na znacznie krócej z czego się niezmiernie cieszę. Miał usunąć nadmiar sebum czego nie zauważyłam, za to poczułam jak to cholerstwo jest mocne. Strasznie czuć alkohol w tym toniku. Niestety podrażniał moje oczy a skóra po zastosowaniu była zaczerwieniona. Więcej nie sięgnę po ten produkt.
I największe rozczarowanie -żel nawilżający. To co mówią inni a co jest naprawdę to kosmos. Dosłownie. Nie zauważyłam absolutnie nic by ten żel coś dobrego robił. Jest bo jest, a jak go nie ma to wychodzi na to samo. Co więcej. Gdzieś tam, ktoś tam mówił by na ten żel nakładać swój krem nawilżający dla lepszego efektu. Napiszę tak: NIE RÓB TEGO.
Ja zrobiłam dwa razy i za każdym razem po kilku minutach skóra mnie piekła.
Nie wiem czy chodziło o żel czy może krem z tej firmy, ja wypróbowałam i zrezygnowałam.
Nie widzę sensu tego produktu chodź muszę przyznać że te 15 ml jest bardzo wydajne i zużyłam go na samym końcu.
PODSUMOWUJĄC :
Nie wiem o co tyle szumu. Może ja nie umiem ich używać, albo złe kroki zostały mi dobrane. Nie wiem.
Ne chce usprawiedliwiać tych produktów, jednakże to jest moja opinia i większość z was może się z moją nie zgodzić i w porządku, macie do tego prawo. Ja przetestowałam. Mydło zdecydowanie na TAK reszta przykro mi, więcej się nie spotkamy.
Prawdopodobnie spotka mnie po tym wpisie fala hejtów, ale cóż... jako wolny bloger nie zobowiązany do niczego wygłosiłam swoją opinię na temat tak popularnych produktów.
Jednakże myślę że zwolennicy 3 kroków zgodzą się ze mną że ceny powinny być znacznie mniejsze!
Jestem ciekawa waszych opinii i z chęcią przeczytam każdy komentarz, może ktoś mnie naprowadzi co zrobiłam źle o ile takie coś istnieje :)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku Paaaa! :)
poniedziałek, 21 listopada 2016
Recenzja bazy DELIA Free skin
Heeej Wam!
Dziś przychodzę z recenzją bazy pod makijaż z Deli. Moja recenzja będzie związana z biała - wygładzającą matująca ale pokaże wam też zieloną na zaczerwienienia skóry którą używa moja mama.
Obie jesteśmy zadowolone z rezultatów jakie daje ale to za chwilkę.
Opis producenta:
Baza pod makijaż FREE SKIN została opracowana specjalnie z myślą o zdrowej, pięknej cerze. Delikatna formuła FREE SKIN nie blokuje porów i umożliwia oddychanie komórek skóry, dzięki czemu cera uzyskuje świeży i naturalny wygląd. Unikatowe połączenie składników aktywnych gwarantuje rewelacyjny efekt na skórze: formuła SME (STAY -on Make up Effect) - zapewnia trwały makijaż oraz aksamitną gładkość skóry.
- Przedłuża trwałość makijażu
- Nie blokuje porów i umożliwia oddychanie skóry dzięki nowoczesnej formule Free Skin
- Wygładza skórę, ułatwiając aplikację fluidu
- Kwas hialuronowy intensywnie nawilża
- Kompleks Velvet Skin absorbuje nadmiar sebum
- Komfortowa i higieniczna aplikacja dzięki pompce
A jak jest naprawdę?
Cóż, ja osobiście jestem zadowolona. Prawie wszystko co obiecuje producent jest zgodne z tym jak się zachowuje owa baza. Nie zatyka mi żadnych porów, dobrze utrzymuje makijaż w ciągu dnia. Czy nawilża nie wiem, zawsze pod nią nakładam lekki krem nawilżający, jednak krzywdy skórze nie robi. Zdecydowanie wygładza skórę ale nie powiedziałabym że łatwiej rozprowadza się fluid, ja nie widzę różnicy.
Baza jest w pół wypełniająca przez co dobrze wyrównuje taflę skóry, a konsystencja piankowa -kremowa miło rozprowadza się po twarzy.
Delikatnie pachnie i szybko się wchłania.
Obecnie kończę drugie opakowanie i prawdopodobnie kiedy zużyje obecne bazy kupie ją ponownie.
Wspomnę jeszcze że opakowanie jest solidnie zrobione, a pompka się nie zacina.
To cudo kosztuje około 10/12 zł. za 35 ml.
I teraz pytanie, czy ktoś miał ta bazę ? Czy zgadzacie się ze mną ?
Pozdrawiam :)
Dziś przychodzę z recenzją bazy pod makijaż z Deli. Moja recenzja będzie związana z biała - wygładzającą matująca ale pokaże wam też zieloną na zaczerwienienia skóry którą używa moja mama.
Obie jesteśmy zadowolone z rezultatów jakie daje ale to za chwilkę.
Opis producenta:
Baza pod makijaż FREE SKIN została opracowana specjalnie z myślą o zdrowej, pięknej cerze. Delikatna formuła FREE SKIN nie blokuje porów i umożliwia oddychanie komórek skóry, dzięki czemu cera uzyskuje świeży i naturalny wygląd. Unikatowe połączenie składników aktywnych gwarantuje rewelacyjny efekt na skórze: formuła SME (STAY -on Make up Effect) - zapewnia trwały makijaż oraz aksamitną gładkość skóry.
- Przedłuża trwałość makijażu
- Nie blokuje porów i umożliwia oddychanie skóry dzięki nowoczesnej formule Free Skin
- Wygładza skórę, ułatwiając aplikację fluidu
- Kwas hialuronowy intensywnie nawilża
- Kompleks Velvet Skin absorbuje nadmiar sebum
- Komfortowa i higieniczna aplikacja dzięki pompce
A jak jest naprawdę?
Cóż, ja osobiście jestem zadowolona. Prawie wszystko co obiecuje producent jest zgodne z tym jak się zachowuje owa baza. Nie zatyka mi żadnych porów, dobrze utrzymuje makijaż w ciągu dnia. Czy nawilża nie wiem, zawsze pod nią nakładam lekki krem nawilżający, jednak krzywdy skórze nie robi. Zdecydowanie wygładza skórę ale nie powiedziałabym że łatwiej rozprowadza się fluid, ja nie widzę różnicy.
Baza jest w pół wypełniająca przez co dobrze wyrównuje taflę skóry, a konsystencja piankowa -kremowa miło rozprowadza się po twarzy.
Delikatnie pachnie i szybko się wchłania.
Obecnie kończę drugie opakowanie i prawdopodobnie kiedy zużyje obecne bazy kupie ją ponownie.
Wspomnę jeszcze że opakowanie jest solidnie zrobione, a pompka się nie zacina.
To cudo kosztuje około 10/12 zł. za 35 ml.
Dużo dobrych opinii chodzi o tym produkcie i wcale się nie dziwię, kupiłam przetestowałam i używam od kilkunastu miesięcy jestem na tak POLECAM!
I teraz pytanie, czy ktoś miał ta bazę ? Czy zgadzacie się ze mną ?
Pozdrawiam :)
czwartek, 3 listopada 2016
Haul zakupowy z mintishop.pl !
Dlaczego zdecydowałam się na minti ? Otóż tylko tam można kupić pędzelki maxineczki a ja będąc zadowolona z poprzedniego skusiłam się na większy. Osobną recenzje planuję w przyszłych postach gdzie podzielę się obserwacjami które zauważyłam i różnicami które istnieją. Myślę, że może to większość zainteresować jeżeli planujecie zakup.
Skoro już od wstępu mowa o pędzlach, model który wybrałam to numerek 2 -Kuleczka.
Napalona byłam na niego od samego początku i w końcu teraz mogłam sobie pozwolić na zakup.
Cena 139,00
Kolejnym pędzelkiem który był w paczce to Hakuro H54. Zakupiłam go w celu rozprowadzana podkładu. Jest miły w dotyku, zbity i jak dla mnie idealnie się do tego nadaje. Nie robi smug i szybko się go myje. Cena 36,00 złotych i jak dla mnie jest idealna, biorąc pod uwagę jakość i wykonanie.
Ostatnim już produktem jest coś co nigdy nie pomyślałam, że kupię i to za taką cenę.
Mydła które kupuję zazwyczaj nie przekraczają 3 złotych i z reguły jest to bambino dla dzieci. Jednakże tyle słyszałam o tym produkcie, że skuszona dodatkowo promocją zdecydowałam się na zakup.
Mowa o słynnym mydle w płynie YOPE o zapachu Figi. Wybrałam ten, ponieważ brałam w ciemno i miałam ogromną nadzieję, że będzie chodź troszeczkę słodki. Jak się okazało, zapach jest świeży i bardzo naturalny.
SKŁAD :Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Ficus Carica Extract, Cetyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco - Glucoside, Glycereth-2 Cocoate, Sodium Benzoate, Potasium Sorbate, Parfum, Lactic Acid, Allantoin, Panthenol. Pojemność: 500ml
Regularna cena to 21,90 ja zakupiłam za 14,90 i jest to najdroższe mydło w jakie zainwestowałam i mam nadzieję, że dobrze się sprawdzi.
92% naturalnych składników, brak parabenów, brak SLSu, brak SLESu, brak silikonów, co mnie bardzo dobrze nastawia. Niestety na ta chwilę nie mogę więcej napisać co bardzo żałuję ale póki co tak musi być, lepiej czekać na szczerą recenzję niż wymyślone bajki spisane z internetu :)
I to już wszystko! Zakupów nie było końca w tym miesiącu ze względu na moją przeprowadzkę. Z reguły były to rzeczy potrzebne do domu, ale kosmetycznych nowości też się kilka znalazło.
Byłam jeszcze w galerii gdzie wpadłam do Daglasa i super-pharm.
Reklamówki wciąż leżą w pudełku czekając aż ogarnę cały chaos.
Miłej nocy !
Pozdrawiam! :)
Skoro już od wstępu mowa o pędzlach, model który wybrałam to numerek 2 -Kuleczka.
Napalona byłam na niego od samego początku i w końcu teraz mogłam sobie pozwolić na zakup.
Cena 139,00
Kolejnym pędzelkiem który był w paczce to Hakuro H54. Zakupiłam go w celu rozprowadzana podkładu. Jest miły w dotyku, zbity i jak dla mnie idealnie się do tego nadaje. Nie robi smug i szybko się go myje. Cena 36,00 złotych i jak dla mnie jest idealna, biorąc pod uwagę jakość i wykonanie.
Ostatnim już produktem jest coś co nigdy nie pomyślałam, że kupię i to za taką cenę.
Mydła które kupuję zazwyczaj nie przekraczają 3 złotych i z reguły jest to bambino dla dzieci. Jednakże tyle słyszałam o tym produkcie, że skuszona dodatkowo promocją zdecydowałam się na zakup.
Mowa o słynnym mydle w płynie YOPE o zapachu Figi. Wybrałam ten, ponieważ brałam w ciemno i miałam ogromną nadzieję, że będzie chodź troszeczkę słodki. Jak się okazało, zapach jest świeży i bardzo naturalny.
SKŁAD :Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Ficus Carica Extract, Cetyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco - Glucoside, Glycereth-2 Cocoate, Sodium Benzoate, Potasium Sorbate, Parfum, Lactic Acid, Allantoin, Panthenol. Pojemność: 500ml
Regularna cena to 21,90 ja zakupiłam za 14,90 i jest to najdroższe mydło w jakie zainwestowałam i mam nadzieję, że dobrze się sprawdzi.
92% naturalnych składników, brak parabenów, brak SLSu, brak SLESu, brak silikonów, co mnie bardzo dobrze nastawia. Niestety na ta chwilę nie mogę więcej napisać co bardzo żałuję ale póki co tak musi być, lepiej czekać na szczerą recenzję niż wymyślone bajki spisane z internetu :)
I to już wszystko! Zakupów nie było końca w tym miesiącu ze względu na moją przeprowadzkę. Z reguły były to rzeczy potrzebne do domu, ale kosmetycznych nowości też się kilka znalazło.
Byłam jeszcze w galerii gdzie wpadłam do Daglasa i super-pharm.
Reklamówki wciąż leżą w pudełku czekając aż ogarnę cały chaos.
Miłej nocy !
Pozdrawiam! :)
Etykiety:
bez slsów,
hakuro,
kto miał,
kto poleca,
m by maxineczka,
mbrush,
mintishop,
mydło,
naturalne,
paczka,
parabenów,
pędzelki,
silikonów,
yope,
zakupy,
zakupy online
piątek, 28 października 2016
Produkty warte uwagi Październik!
Heejj!
W minionym miesiącu miałam okazję kupić kilka fajnych rzeczy które jak najbardziej są godne polecenia a co więcej, produkty te nie przekraczają 10 złotych!
35 szt. / 8 zł
Kolejny produkt z Rossmanna. Olejek pachnie delikatnie, przyjemnie. Jest wydajny, czasem używam go pod prysznic ale bardziej przeznaczam go do beauty blendera który bardzo dobrze domywa z wszelkich podkładów, tych tłustych i tych nie. Pod prysznicem nieźle się pieni dobrze myje ciało, nie wysusza skóry. Nie mogę stwierdzić czy nawilża ale krzywdy nie robi.
200 ml /7zł
150 ML / 9 ZŁ
I to już wszystko jeżeli chodzi o ten miesiąc. Wiem że tym razem było mało wpisów, ale musicie mi to wybaczyć. Otóż zawierałam związek małżeński i z czasem była bardzo krucho, jednak to już za mną. Jeżeli ktoś chce widzieć paznokcie lub sukienkę jaką miałam zapraszam na mojego Instagrama klik
Tam znajdziecie więcej zdjęć:)
Pozdrawiam :)
W minionym miesiącu miałam okazję kupić kilka fajnych rzeczy które jak najbardziej są godne polecenia a co więcej, produkty te nie przekraczają 10 złotych!
1.Płatki Peelingujące ISANA
Podpatrzyłam je u Katosu, zaciekawiona produktem zakupiłam w Rossmannie i do dziś się z nimi nie rozstaje. Są praktyczne, szybkie w użyciu i wydajne. Chociaż płatki są za duże, bo większością przeważają dwukrotnie nad standardowymi płatkami ja rozcinam je w połowie. Na pierwszy "dotyk" są miłe ale ścierają bardzo mocno i trzeba uważać na okolice oczu żeby nie zrobić sobie krzywdy. Ładnie ściera suche skórki co jest zbawieniem dla kobiet które nie miały czasu na peeling:)35 szt. / 8 zł
2. Olejek pod prysznic ISANA
Kolejny produkt z Rossmanna. Olejek pachnie delikatnie, przyjemnie. Jest wydajny, czasem używam go pod prysznic ale bardziej przeznaczam go do beauty blendera który bardzo dobrze domywa z wszelkich podkładów, tych tłustych i tych nie. Pod prysznicem nieźle się pieni dobrze myje ciało, nie wysusza skóry. Nie mogę stwierdzić czy nawilża ale krzywdy nie robi.
200 ml /7zł
3 Nawilżający spray do stóp EVREE
Kolejny produkt który chamsko zgapiłam od vlogerki. Jest to produkt dla leniwych albo takich którzy nie lubią mieć mokrych stóp czy denerwuje długość wchłaniania się kremu. Ja jestem jedną z tych osób. Ale dobra , przejdźmy do produktu. Jest nawilżający, szybko się wchłania jest wydajny i ładnie pachnie.150 ML / 9 ZŁ
I to już wszystko jeżeli chodzi o ten miesiąc. Wiem że tym razem było mało wpisów, ale musicie mi to wybaczyć. Otóż zawierałam związek małżeński i z czasem była bardzo krucho, jednak to już za mną. Jeżeli ktoś chce widzieć paznokcie lub sukienkę jaką miałam zapraszam na mojego Instagrama klik
Tam znajdziecie więcej zdjęć:)
Pozdrawiam :)
piątek, 7 października 2016
Co warto zakupić na Alliexpres cz 2
Heeej!
Skoro reszta paczek już dawno poprzychodziła w tym poście chce wam przedstawić rzeczy które warto kupić. Ja wiem, że niektóre rzeczy mogą być totalnie badziewne, ale mnie to jeszcze nie spotkało z czego się bardzo cieszę.
Przedmioty które wam pokaże są bardzo dobrej jakości i nie przepłaciłam za nie. W zasadzie boje się tracić większe kwoty na takich stronach, bo nigdy nic nie wiadomo.
A oto co warto się zaopatrzyć! :)
1. ZEGAREK!
Tak wiem, może większość z was by się na ten produkt nie skusiła ale ja za cenę niecałych 2 dolarów (a dokładnie 7,80) zaryzykowałam i jestem z tego niezmiernie zadowolona.
Przyszedł ładnie zapakowany. Nic nie jest potłuczone czy zarysowane. W środku była bateria i zabezpieczenie które wyciągnęłam by czas zaczął na nim płynąć! :) Jeżeli chodzi o pasek jest wykonany z porządnego materiału, można mocno związać i regulować albo i całkiem wyciągnąć jeżeli ktoś miałby życzenie zakładać ją bez zegarka.
2 RĘCZNIK DO DEMAKIJAŻU z użyciem jedynie wody.
Przyznam szczerze że skusiłam się na niego ze względu na blogerkę Chochlik I jestem zadowolona, że to zrobiłam. Ręcznik faktycznie zmywa :) Oczywiście nie wodoodporny makijaż, ale ogólnie radzi sobie całkiem nieźle. Czasami piorę go w pralce i nic się z nim nie dzieje :)
3 POMPONY
Strasznie podobają mi się pompony przy kluczach. albo przy torebkach a ze względu na cenę w Polsce zrezygnowałam z zakupu. Dopiero po przeglądnięciu na Ali skusiłam się na trzy nie wierząc ile kosztuje. Spodziewałam się małego "gówna" jednakże totalnie zostałam powalona. Są takie milusie, miękkie i dobrze zrobione, że nie żałuje żądnego grosza, żeby nie było -nie przepłaciłam. Jedno cudo kosztowało nie więcej niż 1,5 dolara. SZOK!
Na zdjęciach trochę rozczepane ale warte zakupu :D
To wszystko jeżeli chodzi o dzisiejszy post. Nie ma co szaleć na alliexpres bo mimo że rzeczy są tanie to można dużo kupić zbędnych rzeczy. Ja się kontroluje ale nie rezygnuje z dalszych łowów :)
Do napisania! :)
Skoro reszta paczek już dawno poprzychodziła w tym poście chce wam przedstawić rzeczy które warto kupić. Ja wiem, że niektóre rzeczy mogą być totalnie badziewne, ale mnie to jeszcze nie spotkało z czego się bardzo cieszę.
Przedmioty które wam pokaże są bardzo dobrej jakości i nie przepłaciłam za nie. W zasadzie boje się tracić większe kwoty na takich stronach, bo nigdy nic nie wiadomo.
A oto co warto się zaopatrzyć! :)
1. ZEGAREK!
Tak wiem, może większość z was by się na ten produkt nie skusiła ale ja za cenę niecałych 2 dolarów (a dokładnie 7,80) zaryzykowałam i jestem z tego niezmiernie zadowolona.
Przyszedł ładnie zapakowany. Nic nie jest potłuczone czy zarysowane. W środku była bateria i zabezpieczenie które wyciągnęłam by czas zaczął na nim płynąć! :) Jeżeli chodzi o pasek jest wykonany z porządnego materiału, można mocno związać i regulować albo i całkiem wyciągnąć jeżeli ktoś miałby życzenie zakładać ją bez zegarka.
2 RĘCZNIK DO DEMAKIJAŻU z użyciem jedynie wody.
Przyznam szczerze że skusiłam się na niego ze względu na blogerkę Chochlik I jestem zadowolona, że to zrobiłam. Ręcznik faktycznie zmywa :) Oczywiście nie wodoodporny makijaż, ale ogólnie radzi sobie całkiem nieźle. Czasami piorę go w pralce i nic się z nim nie dzieje :)
3 POMPONY
Strasznie podobają mi się pompony przy kluczach. albo przy torebkach a ze względu na cenę w Polsce zrezygnowałam z zakupu. Dopiero po przeglądnięciu na Ali skusiłam się na trzy nie wierząc ile kosztuje. Spodziewałam się małego "gówna" jednakże totalnie zostałam powalona. Są takie milusie, miękkie i dobrze zrobione, że nie żałuje żądnego grosza, żeby nie było -nie przepłaciłam. Jedno cudo kosztowało nie więcej niż 1,5 dolara. SZOK!
Na zdjęciach trochę rozczepane ale warte zakupu :D
To wszystko jeżeli chodzi o dzisiejszy post. Nie ma co szaleć na alliexpres bo mimo że rzeczy są tanie to można dużo kupić zbędnych rzeczy. Ja się kontroluje ale nie rezygnuje z dalszych łowów :)
Do napisania! :)
środa, 5 października 2016
Bitwa podkładów w sztyfcie! Maybelline kontra Golden Rose!
Cześć!
Dziś post poświęcony podkładom w sztyfcie który już dawno chciałam napisać. Ostatnio pojawiła się jakaś dziwna moda, więc postanowiłam zobaczyć co i jak .
I chodź przyznaję, że taka wersja jest praktyczniejsza od razu mówię że nie lepsza.
Dziś w ringu stoją dwaj zwodnicy.
- Maybelline Fit me anti-shine stick.
- Golden Rose Stick Foundation
Oba używałam dość namiętnie i już powoli zbliżam się do ich końca, więc recenzja jest poparta na testach.

Jeżeli chodzi o mnie to po tych testach stwierdzam, że nie jest to moja ulubiona forma podkładu. Nakładanie go bezpośrednio na twarz nie jest zbyt higieniczne, co mnie nieźle odpycha, jednak uważam, że na raz do torebki odpowiada idealnie :)
Produkty nie są złe ale nie dla mnie.
Dziś wiem, że nie kupie ich ponownie i więcej na taką formę się nie zdecyduje.
Pozdrawiam :)
Dziś post poświęcony podkładom w sztyfcie który już dawno chciałam napisać. Ostatnio pojawiła się jakaś dziwna moda, więc postanowiłam zobaczyć co i jak .
I chodź przyznaję, że taka wersja jest praktyczniejsza od razu mówię że nie lepsza.
Dziś w ringu stoją dwaj zwodnicy.
- Maybelline Fit me anti-shine stick.
- Golden Rose Stick Foundation
Oba używałam dość namiętnie i już powoli zbliżam się do ich końca, więc recenzja jest poparta na testach.
Mimo, że kolory wybrałam najjaśniejsze z możliwych i tak jest znaczna różnica.
Po lewej stronie GR po prawej Fit me
Ogólnie oba mają krycie jeden lepsze drugi gorsze. Konsystencje kremowe. Jednakże podkład z GR nakłada się łatwiej, jest bardziej masełkowaty ale niestety widać go na twarzy. Jeżeli nałożycie go za dużo powchodzi w zmarszczki. Po przypudrowaniu (nie zastyga ) niestety go widać. Utrzymuje się dobrze, ściera się w klasycznych miejscach, nie zaznacza skórek i nie zapycha. Pojemność jest większa od Fit Me.
Jeżeli chodzi o Maybelline podkład jest tępy, ale wydaje mi się że to przez tą środkową warstwę pudrującą. Powoli zastyga jednak przy mojej cerze mieszanej w stronę tłustej niestety przypudrować też trzeba. Mat NIE utrzymuje się długo, bardziej satyna. Anti Shine ? Zdecydowanie nie! Jest mniej kryjący i mało wydajny. Również nie zaznacza skórek i mam wrażenie że jest lżejszy od GR. Owocowo pachnie :)
Jeżeli chodzi o cenę to nie jest źle, jeżeli Fit Me kupimy online, wtedy różnica jest znikoma.
(12-15 zł)

Jeżeli chodzi o mnie to po tych testach stwierdzam, że nie jest to moja ulubiona forma podkładu. Nakładanie go bezpośrednio na twarz nie jest zbyt higieniczne, co mnie nieźle odpycha, jednak uważam, że na raz do torebki odpowiada idealnie :)
Produkty nie są złe ale nie dla mnie.
Dziś wiem, że nie kupie ich ponownie i więcej na taką formę się nie zdecyduje.
Pozdrawiam :)
czwartek, 22 września 2016
Recenzja paletki cieni z Makeup Academy czyli MUA - Heaven&Earth
Heeej!
Dziś przychodzę z recenzją paletki którą zakupiłam jakiś czas temu w sklepie internetowym Cocolita.pl. Owego czasu była na nią spora promocja i skuszona ceną 12,90 postanowiłam zakupić zwłaszcza, że dużo słyszałam o tych paletkach a nigdy żadnej nie miałam ani nie dotykałam.
Mimo że paletka ślicznie wygląda i kolory wydają się różne od siebie, po nałożeniu większość z nich się zlewa. I właśnie z tej racji że kolory wyglądają bardzoooo zbliżone do siebie (a niektóre identyczne) zrezygnowałam z prezentacji kolorów.
Mała pigmentacja. Przy rozcieraniu zanikają i niestety gdyby ktoś chciał tą paletką robić każdego dnia inne makijaże, nieźle by się rozczarował.
Na dole pokaże wam dwa makijaże które robiłam w osobnych dniach w których NIE używałam tych samych kolorów. Niestety jest duże podobieństwo.

Fajna cena ale tragiczna pigmentacja. Musiałam się nieźle namęczyć by wyciągnąć więcej kolorów niż jeden. Lekko się osypują kiedy próbuje dołożyć cienia.
Zaznaczę jeszcze że na bazie z korektora całkiem nieźle się utrzymują niestety paletka jest mała, ma zaledwie 9,6 g.
Myślałam że będę miała jakąś fajną paletkę w brązach niestety okazała się klapą. I możne pojedynczo dołożone do makijażu z innych paletek wyglądałyby nieźle (oczywiście już na mokro), to tak wiem, że więcej nie sięgnę po zakup paletki z tej firmy.
No niestety....
Ps. Nie dodałam że w paletce są same perłowe, lśniące kolory i nie ma ani jednego matu.
Dzienny makijaż odpada....
Tak to tyle jeżeli chodzi o ten post. Jestem troszeczkę zawiedziona ale szczęście że da się z niej co nie co wycisnąć, więc tragedii nie ma.
Do napisania w kolejnym poście :)
Jeżeli ktoś miał tą paletkę piszcie śmiało w komentarzach, jestem ciekawa waszych opinii! :)
Dziś przychodzę z recenzją paletki którą zakupiłam jakiś czas temu w sklepie internetowym Cocolita.pl. Owego czasu była na nią spora promocja i skuszona ceną 12,90 postanowiłam zakupić zwłaszcza, że dużo słyszałam o tych paletkach a nigdy żadnej nie miałam ani nie dotykałam.
Mimo że paletka ślicznie wygląda i kolory wydają się różne od siebie, po nałożeniu większość z nich się zlewa. I właśnie z tej racji że kolory wyglądają bardzoooo zbliżone do siebie (a niektóre identyczne) zrezygnowałam z prezentacji kolorów.
Mała pigmentacja. Przy rozcieraniu zanikają i niestety gdyby ktoś chciał tą paletką robić każdego dnia inne makijaże, nieźle by się rozczarował.
Na dole pokaże wam dwa makijaże które robiłam w osobnych dniach w których NIE używałam tych samych kolorów. Niestety jest duże podobieństwo.

Fajna cena ale tragiczna pigmentacja. Musiałam się nieźle namęczyć by wyciągnąć więcej kolorów niż jeden. Lekko się osypują kiedy próbuje dołożyć cienia.
Zaznaczę jeszcze że na bazie z korektora całkiem nieźle się utrzymują niestety paletka jest mała, ma zaledwie 9,6 g.
Myślałam że będę miała jakąś fajną paletkę w brązach niestety okazała się klapą. I możne pojedynczo dołożone do makijażu z innych paletek wyglądałyby nieźle (oczywiście już na mokro), to tak wiem, że więcej nie sięgnę po zakup paletki z tej firmy.
No niestety....
Ps. Nie dodałam że w paletce są same perłowe, lśniące kolory i nie ma ani jednego matu.
Dzienny makijaż odpada....
Tak to tyle jeżeli chodzi o ten post. Jestem troszeczkę zawiedziona ale szczęście że da się z niej co nie co wycisnąć, więc tragedii nie ma.
Do napisania w kolejnym poście :)
Jeżeli ktoś miał tą paletkę piszcie śmiało w komentarzach, jestem ciekawa waszych opinii! :)
poniedziałek, 12 września 2016
Recenzja serii Astor Perfect Stay 24h + perfect skin primer
Witam! Dziś przychodzę do was z szybką z recenzją Podkładu pudru i korektora z Astor.
Zakupiłam go na promocjach w rossmanie -49 % i dziś po dogłębnym testowaniu jestem w stanie podzielić się opinią.
Recenzja będzie dotyczyła trzech produktów także Zapraszam!
Jak dla mnie Podkład jest dobry. Nie odbija ani nie brudzi ubrań! Niestety lekko ciemnieje. Średnie krycie które można budować. Nie jestem zadowolona z kolorów bo gamą nie grzeszy. Ja posiadałam100 Ivory i uważam że to nie jest jasny kolor. Odcień powiedziałabym, że jest bardziej ziemisty niż żółty. Wydajny, ładne opakowanie z pompką(przy używaniu brudzi się opakowanie co widać na poniższym zdjęciu). Cena też atrakcyjna nawet w regularnej cenie.
Korektor mnie zaskoczył swoim odcieniem. Jedynka jest naprawdę jasna i wchodzi w żółte tony. Niestety ma jak dla mnie małe krycie ale dla rozświetlenia twarzy dobrze się nadaje. Nie zbiera się jakoś specjalnie w zmarszczkach i jest wydajny. Konsystencja lekka, nie wysusza.
Puder zaś okazał się najgorszy z całej trójki. Nie dość że ilościowo jest mały to cena jest zawyżona niżby jakość tego wymagała. Ma małe krycie. W opakowaniu znajduje się jeszcze lustereczko i biała gąbeczka do aplikacji produktu. Szybko się brudzi ale można ją łatwo wyprać. Jak większość matuje na 3/4 godziny i kolor który ja posiadam idzie w tony żółte co też na plus. Bardzo praktyczny do torebki ale w domu to już nie za bardzo. Na pewno ponownie nie kupie.
Podsumowując każdy z tych produktów ma zaletę jak i wadę.
Na pewno wrócę do korektora choćby po to by rozjaśnić inne ciemniejsze.
Jeżeli o czymś zapomniałam, lub coś chcecie dodać na temat tych produktów zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam! :)
Zakupiłam go na promocjach w rossmanie -49 % i dziś po dogłębnym testowaniu jestem w stanie podzielić się opinią.
Recenzja będzie dotyczyła trzech produktów także Zapraszam!
Jak dla mnie Podkład jest dobry. Nie odbija ani nie brudzi ubrań! Niestety lekko ciemnieje. Średnie krycie które można budować. Nie jestem zadowolona z kolorów bo gamą nie grzeszy. Ja posiadałam100 Ivory i uważam że to nie jest jasny kolor. Odcień powiedziałabym, że jest bardziej ziemisty niż żółty. Wydajny, ładne opakowanie z pompką(przy używaniu brudzi się opakowanie co widać na poniższym zdjęciu). Cena też atrakcyjna nawet w regularnej cenie.
Korektor mnie zaskoczył swoim odcieniem. Jedynka jest naprawdę jasna i wchodzi w żółte tony. Niestety ma jak dla mnie małe krycie ale dla rozświetlenia twarzy dobrze się nadaje. Nie zbiera się jakoś specjalnie w zmarszczkach i jest wydajny. Konsystencja lekka, nie wysusza.
![]() |
1 - puder (ledwo co widać) -korektor -podkład |
Puder zaś okazał się najgorszy z całej trójki. Nie dość że ilościowo jest mały to cena jest zawyżona niżby jakość tego wymagała. Ma małe krycie. W opakowaniu znajduje się jeszcze lustereczko i biała gąbeczka do aplikacji produktu. Szybko się brudzi ale można ją łatwo wyprać. Jak większość matuje na 3/4 godziny i kolor który ja posiadam idzie w tony żółte co też na plus. Bardzo praktyczny do torebki ale w domu to już nie za bardzo. Na pewno ponownie nie kupie.
Podsumowując każdy z tych produktów ma zaletę jak i wadę.
Na pewno wrócę do korektora choćby po to by rozjaśnić inne ciemniejsze.
Jeżeli o czymś zapomniałam, lub coś chcecie dodać na temat tych produktów zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam! :)
środa, 17 sierpnia 2016
Premierowo Glam Shop!
Dzisiaj post do którego zbierałam się dość długo, gdyż chciałam dokładnie przetestować produkty o których będę dziś pisać.
Otóż kilka tygodni temu miały premierę polskiej youtuberki cienie do oczu glam shadows. Właścicielką pomysłu jest Hania, naprawdę sympatyczna kobieta która recenzuje kosmetyki bez owijania w bawełnę. Możecie ją znaleźć TU.
Kilka razy do roku w jej sklepie pojawiają się nowości. W miesiącu lipca były aż trzy premiery. Rzęsy, nowe modele pędzli i cienie glam shadows. (Powyższy link kieruje bezpośrednio do filmiku z prezentacją wszystkich kolorów cieni)
Do zakupów w jej sklepie podchodziłam nie raz nie dwa. Za każdym razem coś mi nie pasowało i mówiłam sobie "a to poczekam jeszcze."
Na początku rozważałam jedynie zakup jakiegoś pędzelka, ale nie mogłam się zdecydować, gdyż opinie na temat pędzli glambrush są bardzo podzielone. Jedni skarżyli się na wypadające włosie, inny na odchodzący klej a kolejni na szorstkie włosie.
Oczywiście byli też zwolennicy pędzli którzy wychwalali je w niebo głosy.
Wracając jednak do premiery cieni byłam tak oczarowana jednym kolorem, że złożyłam zamówienie. Z racji, że robiłam to w dzień premiery, ludzie rzucili się co nie miara, więc na paczuszkę musiałam poczekać jakiś tydzień. No cóż, czasem tak bywa, ale cieszę się że jestem posiadaczką Rabarbaru.
Do koszyka wrzuciłam też ledwo co po premierze glambrush T20, po to bym sama mogła wydać opinie na temat tych pędzli.
Niestety sama przesyła jest dość droga (13 zł) co prawda kurierem bo nie ma innej opcji a produkty są w średnich cenach.
Ja za pędzelek T20 i cień do powiek Rabarbar zapłaciłam łącznie 50 złotych w czym zdążyłam się jeszcze załapać na rabat LIPIEC2016 (10%) Dzięki czemu końcowa kwota wychodziła 47,50
Dla jednych to mało, dla inny dużo, zwłaszcza kiedy jest to nieplanowany wydatek :)
Skoro kurier i jego cena był na minus to może znajdzie się coś na plus ?
A owszem znajdzie!
Mimo tych okropnych niekiedy recenzji jestem mega zadowolona z pędzelka T20.
Włosie jest mięciutkie! Nie gryzie po twarzy a sam kształt jest uniwersalny, jednak ja stosuje go do nakładania pudru pod oczy a także na powieki jako kolor bazowy (idealnie się do tego sprawdza).
Od kilku lat mam problem z wchodzeniem pudru w zmarszczki na dolnej powiecie, z reguły robiło się ciasto i tragicznie to wyglądało. T20 pozwala mi zagruntować produkt nie niszcząc zamierzonego efektu.
Prany był już dwa razy i nie wypadł mi ani jeden włosek. Czy rozczapierzył się ? Nie, ponieważ po umyciu chowam go do zwiniętej chusteczki. Owszem próbowałam w osłonkę, ale moje się już rozciągnęły przez większe pędzle i nie dają takiego ścisku jak bym chciała.
Pamiętajmy by dbać o pierwotny kształt!
Przechodząc teraz do cieni wspomnę że kolekcja posiada 24 kolory.
Ja jestem posiadaczką jednego. RABARBARA
Jest to cień typu duo chrome opalizujący między kolorem ciemnego różu a złotem. Chociaż wiem że w opisie na stronie sklepu jest opisany jako czerwone wino. Nie mogę się z tym zgodzić bo dla mnie idzie kolor bardziej w róż niż czerwień.
Zabawna nazwa idealnie odpowiadająca produktowi :)
Wspomnę jeszcze, że cień się lekko pyli, coś typu zoeva. Ładnie rozprowadza się na powiece nie robiąc przy tym plam. Nie zlewa się z innymi kolorami ani nie traci na pigmentacji. Na sucho jak i na mokro wygląda rewelacyjnie jednakże kolor naszej bazy, tzn ciemny czy jasny będzie wydobywał inny kolor, więc radzę zwrócić na to uwagę.

Od wewnętrznego kącika do połowy powieki miałam nałożoną białą kredkę firmy Avon, zaś od połowy do zewnętrznego kącika miałam czarną kredkę z Manhattanu. Efekt jak widać na powyższych zdjęciach. Jak dla mnie bomba! Jeden cień a tyle możliwości!
Zaś na neutralnej bazie beżowej kolor wchodzi bardziej w słodki róż.
(Zdjęcie poniżej, patrz wewnętrzny kącik)
Wspomnę jeszcze że cienie są produkowane w Polsce! Kupując wspierasz polski rynek. Nieee to nie była reklama to był jeden z plusów! :)
Ponad to wielkość cieni Glam shadows odpowiada wielkością cieni Kobo.
![]() | |||
Glam shadows Rabarbar -Kobo 139 Mono |
Podsumowując oba produkty są godne polecenia i na pewno zakupię jeszcze kilka kolorów jak i jeszcze jeden pędzelek, który już mi chodzi po głowie :)
Dajcie znać czy zgadzacie się z moją opinią, może to pomóc innym w zakupie a my widzimy się w kolejnym wpisie Do napisania ! :):):)
Subskrybuj:
Posty (Atom)